- Kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa - mówi na ujawnionej przez "Wprost" rozmowie z Bartłomiejem Sienkiewiczem (54 l.) szef NBP. Tymczasem kiedy w 2012 r. prawda o Amber Gold ujrzała światło dzienne, Tusk przekonywał, że o przestępczej działalności małżeństwa P. dowiedział się jak inni Polacy z mediów.
- Żadna z informacji, jakie otrzymywałem, nie wykraczała poza to, o czym media informowały dość szeroko - mówił. Po ujawnieniu nagrań Belka zdania nie zmienił. Choć okres od momentu, w którym miał spotkać się z Tuskiem, do wybuchu afery uległ znacznemu skróceniu. - No chyba to raczej były tygodnie przed całą sprawą. Ja nie oczekiwałem zresztą ze strony premiera jakichkolwiek działań. Bo myśmy to, że tak powiem, wszystko monitorowali - mówił wczoraj w rozmowie z RMF FM Belka. Natomiast w trakcie konferencji prasowej Donald Tusk przekonywał, że informacje od Belki nie wniosły niczego nowego. - Wspomniał mi o tym w czasie, gdy sprawą zajmowała się już prokuratura. Potwierdził to, o czym już było powszechnie wiadomo - wyjaśniał pokrętnie szef rządu.
Przeczytaj też: Afera taśmowa. To już koniec rządu Tuska?
- Żaden człowiek nie nakłamał tak dużo w tak krótkim czasie jak dzisiaj Donald Tusk - mówił po konferencji premiera Janusz Palikot (50 l.). W szczególności, że oprócz spójnego wyjaśnienia, kiedy dowiedział się o aferze, premier unikał też odpowiedzi na pytanie, co miał na myśli szef MSW, mówiąc, że prywatni przewoźnicy lotniczy są dotowani pod stołem...
Premier Donald Tusk 14 sierpnia 2012 r.:
W czasie, o którym rozmawiamy, a więc późną wiosną i wczesnym latem, żadna z informacji, jakie otrzymywałem, nie wykraczała poza to, o czym media informowały.
Prof. Marek Belka, szef NBP, lipiec 2013 r.:
Kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail