"Super Express": - Jak przyjął pan plan prywatyzacji zaproponowany przez ministra Grada?
Prof. Krzysztof Rybiński: - Cóż, przed nami dwa lata wyborcze, a w takim czasie istotne reformy podejmują tylko mężowie stanu. Takich postaci wśród rządzących ani w Polsce, ani w Europie nie widać. Nie ma się co spodziewać trudnych decyzji odnośnie reformy wydatków budżetowych, a podnoszenie podatków jest szkodliwe jako przedłużające spowolnienie gospodarcze. Szybka prywatyzacja była więc jedyną drogą, jaka została rządowi. I miejmy nadzieję, że się uda. W innym wypadku dług publiczny przekroczy w ciągu 2 lat poziom 60 proc. PKB zapisany w konstytucji. A to oznaczać będzie naprawdę trudne decyzje.
- Na jakie reformy powinien się zdecydować Donald Tusk, gdyby był mężem stanu?
- Wszyscy, którzy interesują się polską gospodarką, od 20 lat są zgodni, że jest nawet kilkadziesiąt spraw, które należałoby poddać głębokim reformom. Rzecz w tym, że w roku wyborczym żaden polityk nie ma tzw. jaj, żeby narazić się jakiejś grupie wyborczej. Takim symbolem jest choćby niesprawiedliwy społecznie system emerytalny rolników KRUS. Korzysta z niego zupełnie nienależnie wielu bogatych rolników. Cieszą się przywilejami, na które nie może liczyć uboga kasjerka w supermarkecie. Kolejną sprawą jest chory system pomocy społecznej. Nie mogę pojąć, dlaczego polskie społeczeństwo może tolerować fakt, że zaledwie kilkanaście procent tych pieniędzy trafia do ludzi biednych. Pozostała kwota zasila rodziny radzące sobie dobrze bądź wręcz zamożne. Należałoby przejrzeć system ulg i dopłat, w którym każdego roku przeciekają miliardy złotych. I wreszcie sprawa dość masowego oszustwa, jakim jest rekordowa liczba "rencistów" i sezonowa epidemia zwolnień lekarskich. Zadaniem rządu powinno być uszczelnienie tego wszystkiego, nie wspominając już o ujednoliceniu reguł płacenia podatków. Utrzymujemy wszak sytuację, w której rolnicy podatków dochodowych nie płacą.
- Mówi pan, że prywatyzacja to dla budżetu jedyna droga. To także decyzja polityczna. Zbliżają się wybory prezydenckie. Donald Tusk, chcąc pozostać liderem sondaży, zapowiedział już, że podniesienia podatków w 2010 r. nie będzie.
- Powiem szczerze, że deklaracje premiera Tuska w obszarze kwestii ekonomicznych i gospodarczych stają się niewiarygodne. Zapewniam, że niezależnie od tego, co mówi premier, podatki w 2010 roku na pewno zostaną podniesione. Stawiam na akcyzę, ale nie wykluczam także innych. Każdy, kto ma jako taką wiedzę na temat ekonomii i polskiego budżetu, widzi, że nie da się ustabilizować sytuacji w finansach publicznych bez podniesienia podatków. Niestety, zapowiedzi premiera rzadko się sprawdzają. Począwszy od jego deklaracji wejścia do strefy euro w 2011 roku, przez uporczywe utrzymywanie, że nie będzie nowelizacji budżetu, choć wiadomo, że dochody podatkowe drastycznie odbiegają od planów. Teraz mamy zapowiedź prywatyzacji, która ma przynieść 37 mld zł, ale po chwili jest zmieniana, a pozycja ministra Grada podkopywana.
- Czy sprzedając firmy na rynku znajdującym się w kryzysie, mamy szansę na te 37 mld zł? Czy nie tracimy lepszej ceny w przyszłości?
- Każdy moment jest jednakowo dobry, gdyż nie potrafimy przewidzieć przyszłości. Skąd możemy wiedzieć, czy za rok bądź dwa sytuacja na rynku będzie dla prywatyzacji tych zakładów lepsza? Przecież giełda przez kolejne dwa lata wcale nie musi rosnąć. Na rynkach finansowych może się wręcz zdarzyć coś, co przedłuży stagnację na kolejne kilka lat. Oczywiście oczekuję pewnej poprawy sytuacji, ale nie można z takich oczekiwań robić argumentu. Mogą bowiem minąć 2 lata i znów ktoś powie: nie teraz, zaczekajmy jeszcze trochę.
- Co z zarzutem sprzedaży zbyt dużej liczby zakładów w krótkim czasie? To może wpłynąć na obniżenie ceny.
- Fakt, może. Dlatego istotne jest pozyskiwanie jak największej liczby inwestorów. I rząd nie powinien poprzestać na oczekiwaniu, ale aktywnie poszukiwać ich na świecie. Firm, które planują inwestycje zagraniczne, nie brakuje dziś w krajach arabskich, w Chinach i innych krajach w Azji. Należy zatem przygotować ofertę nie tylko po angielsku, ale także po arabsku, w dialektach chińskich. Jeżeli zwiększymy w ten sposób popyt, to duża podaż nie musi wpłynąć na cenę.
- Zastanawiam się tylko, jaka część planu ministra Grada będzie ostatecznie realizowana. Tuż po jego ogłoszeniu otrzymał dwa szybkie ciosy. Najpierw wicepremier Grzegorz Schetyna wykluczył możliwość prywatyzacji KGHM. Na drugi dzień Donald Tusk zapowiedział, że minister do końca sierpnia może się pożegnać ze stanowiskiem.
- To zadziwiająca sytuacja. Niestety, nie mamy i nigdy nie mieliśmy jednej, czytelnej strategii polityki gospodarczej. A jest szczególnie istotna zwłaszcza w czasie kryzysu, kiedy trzeba zwierać szeregi, wyznaczać strategiczne cele. W rządzie Platformy w ogóle tego nie widać. Polska była postrzegana przez ostatnie kilka miesięcy jako kraj odporny na kryzys, jedyny w Europie, który nie doświadczy recesji. Niepokoi fakt, że dziś coraz więcej jest analiz, w których Polska wskazywana jest jako kraj, który nie radzi sobie z sytuacją w finansach publicznych. Rząd niewiele robi w tym obszarze, dzisiejszy pozorny sukces wyznaczany przez brak recesji może być chwilowy i przełożyć się na większe problemy w kolejnych dwóch latach. Zamiast reform, mamy sporo kreatywnej księgowości w budżecie. I oszukiwania samych siebie przenoszeniem długów na ZUS bądź Fundusz Drogowy.
Krzysztof Rybiński
Profesor Szkoły Głównej Handlowej, członek Rady Programowej Polskiego Forum Obywatelskiego, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego