W podobnej jak oni sytuacji jest aż 1500 rodzin! Premier Donald Tusk (52 l.), który przyjechał na miejsce katastrofy i spotkał się z pracownikami zrujnowanej firmy, obiecał poszkodowanym pomoc.
Tej tragicznej nocy mieszkańcy nie zapomną do końca życia. Potężny pożar doszczętnie strawił miejscowe Zakłady Przetwórstwa Mięsnego JBB. W kilka godzin 1500 rodzin zostało pozbawionych środków do życia.
Krzysztof Sadłowski (33 l.) w JBB pracował 8 lat. Ze swojej pensji utrzymywał żonę Annę (30 l.) i dwoje dzieci - Julię (6 l.) i Mateusza (1 r.). Pożar to dla jego rodziny prawdziwy dramat. Z nadzieją czekał więc na wczorajszą wizytę premiera Donalda Tuska. Szef rządu obejrzał pogorzelisko i poruszony ogromem zniszczeń obiecał pomoc. - Zapewniam, że zastosujemy wszelkie możliwe środki prawne, aby pomóc ludziom, którzy utracili pracę w wyniku pożaru - obiecywał Tusk, wzbudzając aplauz blisko 3000 mieszkańców gminy. - Jestem przekonany, że właścicielowi firmy uda się odbudować ten zakład - dodał.
- Wierzę, że premier spełni swoje obietnice - mówi Krzysztof Sadłowski. A obietnice są poważne, m.in. wydłużenie okresu wypłacania byłym pracownikom JBB zasiłków dla bezrobotnych oraz rozmowy z bankami w sprawie zmiany warunków spłat kredytów zaciągniętych przez rodziny związane z zakładem.
Grzegorz (30 l.) i Wioleta (25 l.) Kiernozek w spalonej firmie pracowali oboje. Patrząc na pożar swojego zakładu, byli załamani - wtedy myśleli o wyjeździe za granicę. - Teraz jestem pewien, że warto wspierać naszego szefa w odbudowie firmy - mówi pan Grzegorz. - Na pewno odbuduje zakład - dodaje z przekonaniem jego żona Wioleta.