"Super Express": - Minister Graś nie zgadza się z zarzutami "Super Expressu" i twierdzi, że wszystko, co robił, jest zgodne z prawem.
Prof. Antoni Kamiński: - Nie dziwię się, że minister idzie w zaparte. Przyzwyczaiłem się do takiego zachowania polskich polityków, którym stawia się jakieś zarzuty. Nerwowość pana Grasia może dodatkowo wynikać z tego, że jak urząd skarbowy podliczy mu podatek wraz z odsetkami za 13 lat, no to zbierze się naprawdę niezła suma. Fakty, które opisaliście, są dość jednoznaczne. Zamieszkiwanie w czyimś domu w zamian za opiekę nad nieruchomością jest formą umowy o pracę. Co więcej, nie chodziło przecież wyłącznie o korzystanie z mieszkania, ale ze wszystkich wygód z tym związanych. Jeżeli tak było, to przez 13 lat osiągał jednoznaczną korzyść, którą ukrywał i nie płacił podatku. Ciekaw jestem, czy skarbówka zajmie się tą sprawą. W przypadku zwykłych obywateli ukrywających podobne korzyści i zalegających nawet z drobniejszymi kwotami, takie rzeczy się egzekwuje.
- Podczas rozmowy w Radiu Zet minister stwierdził, że jest uczciwy, a w tej sytuacji cierpią jego najbliżsi.
- To żenujące. Zamiast wyjaśnić sprawę, polityk skarży się do mikrofonu, jak cięż-ko znosi ataki mediów jego matka albo rodzina. Zasłania się bliskimi. Szalenie niemęskie zachowanie. Przeciętny człowiek nie miałby się komu poskarżyć, a Paweł Graś wykorzystuje funkcję, biegnąc wypłakać się w mankiet Monice Olejnik. I szuka w ten sposób litości opinii publicznej. A przecież po pierwszych zarzutach powinien biec, ale wyjaśniać sprawę i udowadniać, że wszystko jest w porządku. Nawet jeżeli nie zdawał sobie sprawy, że czyni źle, to nic nie zwalnia go z odpowiedzialności i obowiązku przestrzegania prawa. Polityka, a tym bardziej ministra, dotyczy to szczególnie.
- Minister upiera się, że nie musiał tego rejestrować.
- Przecież jeżeli jedna osoba pożycza drugiej pieniądze, i nie jest to jakieś 50 zł, to płaci się normalnie podatek. Jest to bowiem jakaś korzyść i trzeba ją rejestrować.
- Była nawet podobna sprawa. Donald Tusk i PO sami ostro atakowali Włodzimierza Cimoszewicza za nieprawidłowości w jego oświadczeniu majątkowym. Cimoszewicz nie odprowadził podatku za pożyczkę od córki i zięcia na zakup akcji.
- Cóż, hipokryzja jest rzeczą bardzo ludzką. I jeżeli zrobi coś PiS albo SLD, to Platforma obnosi się publicznie z oburzeniem. Ale łatwo jest potępić kogoś, a trudno samemu przyznać się do błędu. Problemem rządzących jest to, że uważają stanowiska, które piastują za coś, co im się należy. Mamy do czynienia z upadkiem etosu służby publicznej. Niestety, to jest przypadek pana Grasia i jego kolegów. Przecież minister niemal otwarcie przyznał, że politykę i stanowisko ministra traktuje jako odskocznię. Jak się nie uda, to wróci do dawnego biznesu, który zamroził. No to może właśnie się nie udało i czas wrócić? Tylko niech prowadzi interesy, wykorzystując własną pomysłowość, a nie kontakty polityczne
- W tej sprawie zachodzi też pewien konflikt interesów dotyczący faktu, że osobą świadczącą ministrowi przysługi był obcokrajowiec i biznesmen.
- To czyni tę sytuację jeszcze bardziej kuriozalną. Przecież pan Graś czerpał te korzyści jako minister. Teraz jako rzecznik rządu. Wcześniej jako koordynator służb specjalnych. I oczywiście nie musiało do niczego dojść. Ale jak wygląda fakt pozostawania w pewnej zależności wobec niemieckiego biznesmena, który być może kiedyś mógłby chcieć liczyć na wdzięczność ministra? Nie zarzucając złej woli, pan Graś powinien pamiętać, że jest funkcjonariuszem publicznym. To jakaś zdumiewająca beztroska.
- Premier Donald Tusk także zbywa tę sprawę wzruszeniem ramion. Mówi, że ma do ministra zaufanie, a prawem opozycji jest atakować rząd i jego ministrów.
- Ale jakiej opozycji?! Interesami Grasia zajęły się wolne media, opozycja temat po prostu podjęła. Czy premier zacznie teraz twierdzić, że "wiadomo, kto za tymi mediami stoi"? Czy premier oczekuje, że dziennikarze nie powinni się tym zajmować? Przecież właśnie od tego są, żeby patrzeć rządzącym na ręce.
- Od czego w takiej sytuacji jest premier?
- Minister Graś nie ma jak widać ochoty podać się do dymisji, choć wymaga tego sytuacja. Premier Tusk powinien więc zająć się sprawą sam i po zbadaniu jej zdymisjonować go osobiście. Choć rozumiem, że to wieloletnia przyjaźń i może być mu po ludzku ciężko. Ciekaw jestem, co sądzi na ten temat pani Julia Pitera. Do jej kompetencji należy nie tylko zajmowanie się korupcją, ale także sytuacjami korupcjogennymi. A to jest sytuacja ministra Grasia. Jakoś nie słyszałem jej głosu, choć pełno jej w mediach, kiedy afery dotyczą polityków opozycji. Kiedy schodzi na jej kolegów partyjnych, staje się jakaś nieśmiała, mniej skora do odważnych sądów i działań.
- Platforma także nie zajęła stanowiska. Ma nadzieję, że sprawa przyschnie?
- Mamy w Polsce jakiś problem z zajmowaniem się sprawami korupcyjnymi. Było już tyle kwestii podnoszonych przez media, a kończyło się niczym. To nie tylko sprawa pana Grasia, ale kryzysu istoty demokracji w Polsce. Pamiętam przypadek pracownika MON sprzed lat, który miał zarejestrowaną spółkę, która nigdy nie ruszyła. Kiedy to ujawnił, to po prostu stracił stanowisko. A co dopiero mówić o ministrze, który nie tylko nie ujawnia, ale ma nadzieję, że media do tego nie dotrą? Albo mówimy o jakiejś równości wobec prawa, albo zakładamy, że pewni ludzie stoją ponad nim.
Prof. Antoni Kamiński
Pracownik naukowy Instytutu Nauk Politycznych PAN, były szef Transparency International, ekspert ds. korupcji