"Bytom - miasto, w którym zakochać się może nawet Gdańszczanin mieszkający w Warszawie". Taki wpis zostawił po sobie premier Tusk w księdze pamiątkowej w Bytomiu. I choć błąd jest mniej rażący, niż popełniony przez prezydenta Komorowskiego, to jednak napisanie gdańszczanina dużą literą nie przynosi premierowi splendoru.
- W środku zdania słowo "gdańszczanin" powinno być napisane małą literą. I choć wydaje się, że wpadka w pisowni wielkimi literami to mniejszy błąd, to jest on zaliczany do kategorii ortograficznych - tłumaczy prof. Walery Pisarek (80 l.), znany językoznawca i organizator popularnych dyktand ogólnopolskich.
Przeczytaj koniecznie: Prezydent przeprasza za BUL, a Kaczyński drwi i proponuje dyktando
Ekspert jest jednak daleki od potępiania szefa rządu. - Każdemu czasem zdarza się robić błędy ortograficzne i politycy pod tym względem w niczym się od nas nie różnią. Ortografię premiera oceniam bardzo dobrze. Kilkakrotnie brał on udział w dyktandach ogólnopolskich, a także specjalnym dla parlamentarzystów i zawsze uzyskiwał dobre wyniki - zdradza prof. Pisarek.