Rada Statystyki, której przewodniczy Guz, monitoruje prace Głównego Urzędu Statystycznego. Działa przy premierze Tusku. W jej skład wchodzą przedstawiciele rządu, samorządu, organizacji związkowych czy eksperci. W sumie 18 osób.
Jan Guz, który piastuje funkcję przewodniczącego, przyznaje nam, że nie chciał być szefem. Ale cóż, premierowi się nie odmawia.
- Musiałem to wziąć, przepraszam, zgodziłem się, oczywiście - poprawia się szef OPZZ. Funkcję od premiera przyjął, bo jak mówi, nikt się do niej nie palił.
- Zostałem przewodniczącym Rady Statystyki trochę z przypadku, bo nikt nie chciał, żaden z profesorów - tłumaczy nam Jan Guz. I dodaje, że 2 tys. zł, które bierze za jedno posiedzenie w miesiącu, to nie są duże pieniądze. - Kto by chciał za darmo pracować?! - mówi.
Jego praca, jak zastrzega, nie polega tylko na szefowaniu posiedzeniom rady. Musi też znosić złośliwe uśmieszki członków rządu, kiedy wybiera się do premiera.
- Muszę chodzić na wszystkie komitety stałe Rady Ministrów, co wywołuje sensację i rozbawienie, bo przecież wiadomo, że jestem związkowcem... - żali się nam Guz.
Jak cała sytuację komentują politolodzy? - Wygląda na to, że rząd próbuje obłaskawić potencjalną opozycję, w tym przypadku szefa OPZZ - mówi Jarosław Flis z UJ.