Na ostatnim posiedzeniu rządu premier Tusk wezwał na dywanik szefa MSWiA. Jerzy Miller miał się tłumaczyć z akcji policji w Białymstoku gdzie kibice miejscowej Jagiellonii zostali ukarani mandatami za okrzyki: "Donald, matole, twój rząd obalą kibole". Złapani przez stróży prawa sympatycy drużyny dostali od 500 do 1000 złotych mandatu. W obronie kibiców stanęli posłowie PiS, ale nie tylko.
Okazuje się, że na wieść o interwencji mundurowych premier Tusk wpadł we wściekłość. Tygodnik "Wprost" dowiedział się, że nie szczędził mocnych słów w rozmowie z ministrem Millerem. Szef resortu spraw wewnętrznych i administracji miał się gęsto tłumaczyć z karania kibiców mandatami.
Patrz też: Premier Tusk wziął 450 tys. zł KREDYTU na mieszkanie dla SYNA Michała
Rzecznik rządu Paweł Graś potwierdził w Polsat News, że reakcja Tuska była ostra. - Panu premierowi, mówiąc delikatnie, bardzo nie podobały się tego typu reakcje. Chcemy żeby policja ścigała stadionowych bandytów, żeby ścigała chuliganów, a nie tych, którzy mają takie czy inne zdanie na temat rządu i na temat pana premiera.
Jednocześnie Graś zaprzeczył, że po zajściu z policją wojewoda podlaski Maciej Żywno zrezygnował z ubiegania się o mandat senatora w jesiennych wyborach parlamentarnych.