Tak też było w sylwestra w Gdańsku. W czasie meczu z kolegami premier grał, jakby od wyniku zależało jego życie. Wszędzie go było pełno. Nic więc dziwnego, że przeciwnicy faulowali go bezlitośnie. Kiedy podcięty przez rywala szef rządu upadł na głowę, jego koledzy wstrzymali oddech. Na szczęście wszystko tylko wyglądało groźnie. Premier sprawnie przekoziołkował i po chwili wstał, by pobiec za piłką. Jego kolega z drużyny miał mniej szczęścia. Po faulu został zniesiony z boiska.
Sylwestrowe mecze to już dla Tuska tradycja. Od 25 lat spotyka się na boisku z kolegami, z którymi w latach 80. pracował w Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych "Świetlik". Premier uwiązany na linach malował wtedy kominy. W czwartek zmierzyły się drużyny starszych i młodszych pracowników Świetlika. Donald Tusk grał oczywiście w oldbojach. Razem z nim Arkadiusz Rybicki (57 l.) i prezydent Sopotu... Jacek Karnowski (47 l.) Młodych wsparł m.in. Maciej Płażyński (52 l.). Premier nawet strzelił gola. Zresztą gdyby nie ta bramka, jego drużyna przegrałaby. A tak skończyło się remisem 3: 3.