1276 złotych miesięcznie to nie jest pensja, która pozwoli wyjść setkom tysięcy rodzin z biedy. Dlatego domagamy się od rządzących, by rozważyli naszą propozycję. Do 15 września gabinet PO-PSL może jeszcze podwyższyć wskaźnik płacy minimalnej. My chcemy, żeby najniższa płaca w Polsce wynosiła nie mniej niż 1356 zł brutto (czyli 1000 zł netto). Jest o co walczyć. W wojnie, którą "SE" wypowiedział biedzie w Polsce, wspierają nas związki zawodowe. - Choć faktycznie udało się coś ugrać w sprawie płacy minimalnej, to nadal nie zlikwiduje to biedy. Trzeba walczyć o więcej - mówi Jan Guz (52 l.), szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Wtóruje mu Janusz Śniadek (53 l.), przewodniczący NSZZ "Solidarność".
"SE" razem z naszymi sojusznikami apeluje więc do Donalda Tuska, by zrobił duży krok do przodu!
Podczas ostatnich obrad Komisji Trójstronnej nad wysokością płacy minimalnej rozpętała się prawdziwa burza. Jeszcze przed spotkaniem przedstawicieli rządu, pracodawców i związków zawodowych otwarcie mówiło się, że wypracowanie wspólnego zdania nie jest możliwe. Rząd proponował podwyżkę płacy minimalnej z 1126 do 1204 zł brutto. Związkowcy chcieli o wiele więcej. Skłócone strony pogodził premier Tusk, wyrażając zgodę na dodatkowe 74 zł podwyżki. - To dzięki osobistej interwencji premiera doszło do porozumienia. I to pierwszego od 12 lat w tej sprawie - mówi "SE" Sławomir Nowak (34 l.), szef gabinetu szefa rządu.
Niestety, mimo podniesienia poziomu najmniejszego wynagrodzenia do 1276 zł brutto w 2009 roku suma ta jest niewystarczająca. Bo po odliczeniu podatków to tylko 947 zł na rękę. Gdyby - jak chce "SE" - płaca minimalna wynosiła 1356 zł, najbiedniejsi polscy pracownicy dostawaliby do ręki 1000 zł.