"W swoich przemówieniach mówi Pan często, że w Polsce żyje się wspaniale, że pokonaliśmy kryzys i jesteśmy zieloną wyspą. Moim zdaniem Pan nie zna prawdziwego życia i nie rozumie tego, z jakimi kłopotami muszą walczyć Polacy" - pisze pani Ewa w pierwszych słowach listu do szefa rządu. Życie jej nie rozpieszczało. Od dziecka cierpi na epilepsję. Ma dwójkę dzieci, Patryka (19 l.) i Sandrę (1,5 l.), a partner Grzegorz Niewiński (39 l.) niedawno stracił pracę. - Co prawda mam rentę, ale teraz, bez zarobków Grzegorza, po opłaceniu rachunków i raty kredytu mieszkaniowego nie zostaje nam dosłownie nawet złotówka - opowiada 39-latka. - Zatrudnienia nie może też znaleźć mój 19-letni syn. Jak mamy żyć bez pracy? - rozpaczliwie pyta.
Zobacz też: Mirosław Skowron: Sterylizować bezrobotnych?
Do lombardu oddali wszystkie swoje najcenniejsze rzeczy, by za zdobyte w ten sposób pieniądze kupić pieluchy i jedzenie dla córeczki. Zdarza się, że chcąc ugotować obiad, zbierają podgniłe warzywa porzucone przez właścicieli sklepów. "Panie Premierze, błagamy, aby wreszcie zajął się pan prawdziwymi problemami Polaków, a nie propagandą" - kończy swój list do premiera zrozpaczona kobieta. "Niech pan przyjedzie do nas i zobaczy, jak ludziom jest ciężko" - dodaje.
Piszcie listy do premiera
Nie macie za co żyć, głodujecie, razem z dziećmi żyjecie w skandalicznych warunkach... Wasze emerytury są rekordowo niskie i nie macie za co kupić leków i chleba? Piszcie do nas! Wszystkie listy przekażemy do Kancelarii Premiera. Adres: "Super Express", ul. Jubilerska 10, 00-939 Warszawa z dopiskiem "Listy do premiera".