Z jednych wynika, że odpowiedzialność za tragedię mogła ponosić osoba, która nakłaniała pilotów do lądowania, a z kolejnych coś wręcz przeciwnego - że to brawura lotników mogła doprowadzić do śmierci 96 osób. Dlatego, zdaniem niezależnych ekspertów, premier Donald Tusk (53 l.) nie powinien dłużej zwlekać i ujawnić całość zapisów z czarnych skrzynek.
- Te przecieki to kolejny przykład na to, że państwo nie potrafi niczego utrzymać w tajemnicy. Lepiej więc, żeby ujawniono wszystkie stenogramy od razu. Rozwiałoby to wszelkie wątpliwości i ukróciło spekulacje - mówi "SE" mjr Michał Fiszer (48 l.), ekspert ds. lotnictwa.
Premier tuż po katastrofie obiecywał, że wszystkie informacje będą na bieżąco przekazywane opinii publicznej. - Widzę pełną gotowość i także jakby obiektywny interes wszystkich tych stron, aby ujawnienie wszystkich wątków, wszystkich materiałów nastąpiło tak szybko, jak to tylko możliwe - mówił jeszcze w maju szef rządu. Tymczasem jak informuje "Polska the Times", nie wszystkie stenogramy zostały ujawnione. Najprawdopodobniej tuż po tym, gdy załoga tupolewa została ostrzeżona przez kolegów z jaka-40 o fatalnej pogodzie panującej nad lotniskiem Siewiernyj, jeden z pilotów miał rzucić: "Patrzcie, jak lądują debeściaki". - Gdyby te słowa okazały się prawdziwe, choć do końca nie jest to pewne, to można by się już tylko załamać. Oznaczałyby one ewidentną winę pilotów i pokazywały, że ta feralna podróż była bardziej kabaretem niż prawdziwym lotem - tłumaczy Tomasz Hypki (51 l.), ekspert lotniczy.
Zupełnie inne światło na przyczyny katastrofy może rzucić ujawniony przez TVN24 fragment stenogramów. Wynika z niego, że pilot działał pod presją. "Jak nie wyląduję, to mnie zabije" - miał powiedzieć na minuty przed katastrofą. Kto "zabije"? Dowódca wojsk lotniczych gen. Błasik, prezydent? Takie niczym dziś nieuzasadnione sugestie krążą za sprawą niektórych polityków. - Dlatego aby rozwiać wszelkie wątpliwości, rząd powinien ujawnić wszystkie stenogramy. Skończyłyby się niedomówienia i wykorzystywanie tragedii do politycznych rozgrywek - dodaje Tomasz Hypki.