AFERA Jana BUREGO: Premierze nie daj się oszukać!

2011-06-04 4:00

Premier Donald Tusk (54 l.) ma w najbliższym czasie podjąć decyzję w sprawie wiceministra skarbu Jana Burego (43 l., PSL), który złamał ustawę antykorupcyjną. Według szefa rządu, polityk PSL dopuścił się raczej "gapiostwa niż cwaniactwa". Oto dowody, że wiceminister skarbu wcale się nie zagapił, ale ewidentnie złamał przepisy.

Chodzi o prywatny interes wiceministra Burego. Jak wykazała kontrola CBA, polityk PSL złamał ustawę antykorupcyjną. Posiadał 50 proc. udziałów w spółce SO-RES, a prawo osobom pełniącym funkcje publiczne zezwala jedynie na 10 proc. - To raczej kategoria gapiostwa niż cwaniactwa - mówił w czwartek Donald Tusk. Fakty jednak mówią zupełnie co innego... Od 16 do 23 maja "Super Express" zbierał informacje o wiceministrze skarbu i jego udziałach w spółce. Zdobyliśmy wpis z Krajowego Rejestru Sądowego, z którego jasno wynikało, że Bury jest współwłaścicielem rzeszowskiej spółki. Udziały nabył na początku tego roku.

Przeczytaj koniecznie: CBA: Jan Bury złamał prawo

23 maja wysyłaliśmy e-mail do CBA z zapytaniem, czy wiceminister złamał ustawę antykorupcyjną i czy CBA bada ten przypadek. Dwa dni później Biuro poinformowało sekretariat wiceministra, że będzie przeprowadzona kontrola. Burego wtedy w resorcie nie było, był poza Warszawą. Dopiero po telefonie od CBA sprzedał udziały. Następnego dnia w "Rzeczpospolitej" tłumaczył się, że popełnił niezamierzony błąd.

Według oficera CBA, takie tłumaczenie to farsa. - Bury objął udziały w spółce 3 stycznia 2011. Od tego momentu do wszczęcia naszej kontroli minęło prawie 5 miesięcy. Pan minister jest z wykształcenia prawnikiem. Jeżeli taki prawnik jest wiceministrem skarbu odpowiedzialnym za kluczowe sektory Skarbu Państwa i zagapia się na tak długi okres, to nasze państwo ma poważny problem... - mówi nam anonimowo.

Patrz też: Wiceminister skarbu Jan Bury ŁAMIE PRAWO! Złamał przepisy ustawy antykorupcyjnej

Takie jest prawo dla zwykłych Polaków

Ponad dwa lata temu pani Ewa Stokowska - kioskarka z Łodzi - wpadła w kłopoty przez drobiazgowość urzędników. Wszystko za sprawą niewprowadzenia do kasy fiskalnej zapłaty 30 gr za ksero legitymacji studenckiej. Podatek, którego nie zapłaciła kioskarka, to 5 gr. Mężczyzna, któremu kserowała legitymację, okazał się kontrolerem urzędu skarbowego. W konsekwencji szef pani Ewy otrzymał mandat za brak nadzoru w wysokości 200 zł, a kioskarka została skazana przez sąd na 300 zł grzywny i kosztów sądowych.

Takie jest prawo dla ministra

Art. 4 ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne jasno mówi, że nie mogą one "posiadać w spółkach prawa handlowego więcej niż 10 proc. akcji lub udziały przedstawiające więcej niż 10 proc. kapitału zakładowego - w każdej z tych spółek". Za złamanie ustawy grozi co najwyżej odwołanie ze stanowiska. Jeśli jednak premier da wiarę jego tłumaczeniom, włos mu z głowy nie spadnie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki