W wydanym oświadczeniu rada stwierdza m.in. „Niedopuszczalne są sytuacje, w których zamiast koncentrować się na wdrożeniu tych działań podejmowane są budzące kontrowersje próby zakupów, które nie służą Parkowi i stawiają pod znakiem zapytania troskę Zarządu Parku o majątek publiczny (…). Ostatnie wydarzenia wpłynęły na utratę zaufania, co przekonało Radę Nadzorczą do podjęcia decyzji o odwołaniu Prezesa Krzysztofa Opałki i Wiceprezesa Marka Widucha...”. O jaki to zakup chodzi? A o autko, które miało mieć napęd hybrydowy o łącznej mocy co najmniej 190 KM i pojemności silnika benzynowego minimum 1950 cm sześc. W szczegóły nie będziemy wchodzić. Generalnie taki samochód kosztuje co najmniej dwieście tysięcy złotych. Park Śląski zajmuje ponad 600 hektarów gruntu na granicy Siemianowic Śląskich, Chorzowa i Katowic. By dojechać w każdy punkt, wystarczy rower, a jako ktoś nie ma siły pedałować, to wystarczyłby mu rower elektryczny.
Pikanterii sprawie nadaje to, że pan były prezes, prezesem został raptem w kwietniu. Jakby tego było mało, to w ostatni dzień maja do aresztu zesłano współpracownika b. prezesa, pana Marka P. Na trzy miesiące, pod zarzutem płatnej protekcji. Po mieście chodzą słuchy, że marszałek śląski, sprawujący nadzór właścicielski nad Parkiem, jest delikatnie mówiąc zirytowany. Nie ma się co mu dziwić. W Parku ma być realizowanych 20 zadań inwestycyjnych za 226 mln zł. A tu takie kwiatki. Na razie Parkiem dowodzą pełniący obowiązki. Można założyć, że nowy prezes będzie jeździł autami będącymi w posiadaniu Parku.