- Jak to jest, że my musimy płacić za grunty, a poseł Lidia Staroń nie?! - pytają spółdzielcy z SM Pojezierze w Olsztynie (woj. warmińsko-mazurskie). - Ja też chcę tak, jak posłanka Staroń, żeby mi umorzyli opłatę gruntową - mówi "SE" Jan Piwowarek (79 l.) i pokazuje dokumenty wpłaty. - Mieszkałem tam ponad 30 lat, to mnie takie przedawnienie dawno powinno objąć - dodaje zdenerwowany starszy pan. Jan Piwowarek już rok temu zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez spółdzielnię i dziwnym prezencie idącym w setki tysięcy złotych. Prokuratura sprawę umorzyła.
- Ja wszystko zapłaciłam. Mogę dokumenty pokazać - zarzeka się posłanka PO. Co innego jednak wynika z umorzenia postępowania w prokuraturze. - W dokumentacji spółdzielni nie znajdują się żadne dokumenty świadczące o wniesieniu do spółdzielni stosownych opłat za przedmiotowy grunt - pisze jasno prokurator Dariusz Urliński z olsztyńskej prokuratury. Jednocześnie stwierdza jednak, że śledztwo zostaje umorzone, bo od momentu uwłaszczenia minęło ponad osiem lat. Lidia Staroń bardzo nerwowo reaguje na pytania o jej rozliczenia ze spółdzielnią. Jej prawnik Lech Obara zapewnia: - To najuczciwsza posłanka pod słońcem, nie ma co się jej czepiać, będę uważnie śledził wszelkie informacje ukazujące się o poseł Staroń - stwierdza. Co na to prezes spółdzielni? - Nie mam zamiaru rozmawiać na ten temat - ucina Wiesław Barański, prezes SM Pojezierze w Olsztynie.
Mnie niczego nie umorzyli po 30 latach
Jan Piwowarek (79 I.) uiścił opłatę gruntową: - Ja też chcę tak jak posłanka Staroń, żeby mi ją umorzyli. Mieszkałem tam ponad 30 lat, to mnie takie przedawnienie dawno powinno objąć. Już rok temu zawiadomiłem prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez spółdzielnię i dziwnym prezencie idącym w setki tysięcy złotych. Prokuratura sprawę umorzyła.