Z raportu sporządzonego przez firmę doradczą "Ernst & Young" wynika, że w aglomeracji śląskiej zużytych jest około 85 procent torów, a 10 procent sieci nadaje się tylko do natychmiastowej wymiany. Na efekty takiego stanu rzeczy nie trzeba długo czekać. Na Śląsku wciąż dochodzi do kolejnych wypadków, w których ranni zostają pasażerowie tramwajów.
Tylko w minionym tygodniu w Chorzowie zderzyły się tramwaje linii 6 oraz 11. W tym samym czasie na alei Korfantego w Katowicach doszło do czołowego zderzenia tramwajów linii 13 i 14. W obu kraksach zostało rannych osiem osób.
- Nie wiem, jak to jest, że na prostej drodze potrafią się zderzyć dwa tramwaje czołowo -Ędziwi się Paweł Pradło (64 l.), który ucierpiał w katowickim wypadku. - Najpierw mnie nic nie bolało, ale potem poczułem, że uszkodziłem sobie szyję. Nie mogę w ogóle ruszać głową, więc córka przywiozła mnie do szpitala -Ęwzdycha mężczyzna. Podczas gdy zwykli śmiertelnicy tłoczą się w zdezelowanych tramwajach, które co chwila ulegają wypadkom, prezes Tramwajów Śląskich Janusz Berkowski (52 l.) nie może narzekać na niewygody. Do pracy w Chorzowie przyjeżdża czarną hondą accord. W przestronnym gabinecie pracuje przez następnych kilka godzin. Powrót do domu jest tak samo szybki, łatwy i przyjemny.
Pasażerowie o takim komforcie podróżowania muszą zapomnieć. Na śląskie torowiska codziennie wyjeżdżają składy, których większość liczy sobie około 30 lat! W miarę nowych tramwajów, zwanych potocznie Karlikami, jest w spółce raptem 17.
Niewzruszony prezes nadal przekonuje jednak, że tramwaje są bezpieczne. Ale czy wie, o czym mówi, skoro na co dzień unika tego środka lokomocji?