Zbigniew Derdziuk na emeryturę przejdzie najwcześniej za 15 lat. Ale już teraz wie, że stać go będzie wtedy na zagraniczne wycieczki. A przede wszystkim nie będzie musiał stawać przed dylematem wielu polskich emerytów: kupić jedzenie czy leki. Tysiące seniorów dostają bowiem tak niskie świadczenia, że nie starcza im na podstawowe potrzeby.
Ale nie prezes ZUS. Jak wynika w jego prognozy emerytury, będzie dostawał świadczenie w wysokości... 7400 zł. - Kwota wynika z tego, ile składek zapłaciłem. Oczywiście, to tylko symulacja, oparta na przewidywaniu, że w przyszłości będę zarabiał tyle, ile teraz - mówi Derdziuk w wywiadzie dla tygodnika "Wprost".
Patrz też: Zbigniew Derdziuk chce ZABRAĆ pieniądze emerytom!
Zapomina najwyraźniej, że składki za niego płacą wszyscy Polacy, ponieważ to oni zrzucają się na jego comiesięczną pensję. I to nie byle jaką. Wynagrodzenie prezesa Zakładu, który odpowiada za nasze emerytury, sięga w tej chwili ok. 20 tys. zł, a do tego dochodzi ok. 10 tys. zł za zasiadanie w radzie nadzorczej PZU.
Emerytura Derdziuka może być jednak... jeszcze wyższa. Gdyby zdecydował się pracować choć trochę dłużej, do 69. roku życia - to wzrosłaby ona aż o 21 proc. Do 9300 zł!
"Sobie bogactwo, a nam ochłapy"
Jadwiga (74 l.) i Romuald (78 l.) Karpowiczowie z podbiałostockiej miejscowości Karakule przeżyli w małżeństwie 51 lat. Mówią, że dopóki oboje żyją i na utrzymanie mają dwie emerytury, jeszcze da się wytrzymać. Ale gdy zabraknie jednego z nich - życie stanie się udręką. Pani Jadwiga pracowała w zakładach odzieżowych jako krawcowa - dziś ma niespełna 1000 zł emerytury na rękę. Jej mąż po 45 latach niebezpiecznej pracy elektryka dostaje 1700 zł świadczenia.
Kiedy dowiedzieli się o wysokości przyszłej emerytury prezesa ZUS, oboje chwycili się za głowy. - Nie znam nikogo, kto miałby choć połowę tej kwoty - z niedowierzaniem kręci głową pan Romuald. - Mnie to już przykro słuchać o takich rzeczach. Politycy i urzędnicy myślą tylko o sobie - złości się pani Jadwiga.