Gdy minister finansów Jacek Rostowski rozpoczynał swoje przemówienie, zapewne nikt z obecnych na sali nie spodziewał się, że skończy się ono sejmową awanturą. Co tak zdenerwowało szefa resortu finansów? Kryzys gospodarczy, o którym mówił? Nie. Do furii doprowadziła go nieobecność Jarosława Kaczyńskiego podczas debaty.
- Przyszedł na moment, potem się znudził i wyszedł. Jeżeli PiS chce być poważnym partnerem w walce z kryzysem, to nie może być tak, że teoretycznie potencjalny premier nie jest na takiej debacie - mówił podniesionym głosem Rostowski. Jednak po chwili zreflektował się. - Przepraszam, uniosłem się - oświadczył.
Nie tylko Rostowski był - delikatnie mówiąc - rozczarowany, że Jarosława Kaczyńskiego nie było. Prezesa PiS krytykują praktycznie wszyscy czołowi politycy Platformy Obywatelskiej.
Jednak Jarosław Kaczyński nie zamierzał się długo tłumaczyć. - Nie jestem zainteresowany sytuacją, gdy minister finansów, zamiast mówić o kryzysie, prowadzi wojnę z opozycją - odpowiedział na zarzuty.
W obronie swojego szefa stanęła jedna z nowych twarzy PiS, Grażyna Gęsicka. Jak wyjaśniła w TVN24, o nieobecności Jarosława Kaczyńskiego przesądziła... klimatyzacja. Tłumaczyła, że prezes "źle ją znosi".
Powstaje pytanie: kto za to odpowiada? Wyznawcy spiskowej teorii dziejów powiedzieliby, że to któryś z polityków PO celowo podkręcił klimatyzację. Jeśli nawet, to na pewno nie był to Grzegorz Schetyna. Szef MSWiA od razu wszystkiemu zaprzeczył.
- Ja nie kręcę gałką, ani nie reguluję temperatury - oświadczył Schetyna. - A fakt, że (podczas debaty) był nieobecny prezes Kaczyński kompromituje jego i PiS, bo to było żądanie opozycji i PiS, żeby ta debata się odbyła - ocenił.