Uśmiechnięty, dobrze przygotowany, kiedy trzeba stanowczy – tak opisywali w swoich relacjach naszego prezydenta zagraniczni dziennikarze. I rzeczywiście, Komorowski bez kompleksów rozmawiał z przywódcami najpotężniejszych państw. Prezydent USA Barack Obama (49 l.) aż dwukrotnie się z nim spotkał. W piątek osobiście gratulował mu wyboru na Prezydenta RP i zapraszał go do USA, a w sobotę dziękował za wystąpienie na szczycie NATO.
Nasz prezydent wywołał w Lizbonie sporo ciekawości – dla wielu polityków była to pierwsza okazja, aby poznać polskiego prezydenta. – Jeśli ktoś sądzi, że podczas sesji szczytu przywódcy w milczeniu słuchają, co każdy z nich ma do powiedzenia, to grubo się myli – zdradza nam jeden z ministrów. – Tak naprawdę tylko Obama może liczyć na pełną uwagę zebranych. Potem zaczyna się zgiełk. I właśnie ciszą na sali można mierzyć rangę przemawiającego. Polski prezydent był naprawdę słuchany – zdradza jeden z dyplomatów.
Komorowski rozmawiał z kilkunastoma szefami delegacji. – Widać było, że ma świetny kontakt z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Jest między nimi jakaś chemia – mówi nasz informator. Doszło do zabawnej sytuacji, kiedy przed jednym ze spotkań polski prezydent, jak na dżentelmena przystało, chciał przepuścić panią kanclerz w drzwiach. „To pan jest prezydentem, a ja zaledwie kanclerzem” – zaprotestowała i wskazała Komorowskiemu, by szedł pierwszy. Przekomarzanie trwało na tyle długo, że powstał mały zator wśród przywódców. W końcu pani kanclerz ustąpiła i przeszła pierwsza z uśmiechem na ustach.
Bronisław Komorowski, jak relacjonują uczestnicy spotkań, zachowywał się swobodnie i przyjaźnie, ale podczas niektórych spotkań pokazywał, że łatwo z nim nie będzie. Tak było w czasie rozmowy z brytyjskim premierem Davidem Cameronem (44 l.). Wielka Brytania chce drastycznie obciąć budżet UE na pomoc dla nowych członków, w tym Polski. – Prezydent stanowczo stwierdził, że nigdy się na to zgodzimy – zdradza nam jeden ze współpracowników.
Przed prezydentem teraz bardzo ważne dwa tygodnie. Już 6 grudnia do Polski przyjeżdża prezydent Rosji – Dmitrij Miedwiediew. Dwa dni później Bronisław Komorowski leci do Waszyngtonu.