Wulkaniczny pył zatrzymał gruzińskiego prezydenta w USA, gdzie przebywał z oficjalną wizytą. Kiedy jednak dowiedział się, że loty do Europy zostały wstrzymane, nie poddał się jak wielu innych światowych przywódców, lecz wsiadł w najbliższy samolot i poleciał do Portugalii. Stamtąd udał się do Włoch, gdzie utknął z kanclerz Niemiec Angelą Merkel (56 l.). I choć włoska kontrola lotów nie zgadzała się na wylot gruzińskiej delegacji, Saakaszwili, w przeciwieństwie do Merkel, uparł się, że musi pożegnać swojego przyjaciela Lecha Kaczyńskiego.
Przeczytaj koniecznie: Prezydent Gruzji Saakaszwili leciał na pogrzeb z 5 przesiadkami
W końcu Włosi wyrazili zgodę na jego lot do Turcji. Stamtąd przedostał się do Bułgarii, a następnie do Rumunii, skąd wyruszył do Polski. W Krakowie wylądował w niedzielę po godz. 15, już po uroczystościach w bazylice Mariackiej. Jednak niezrażony Saakaszwili natychmiast dołączył do żałobnego konduktu, by towarzyszyć Prezydentowi Kaczyńskiemu w drodze na Wawel.
Patrz też: Pogrzeb Pierwszej Pary: To było pożegnanie godne polskich królów
Ten wyczyn tak zachwycił Polaków, że w ciągu zaledwie kilku godzin na stronie internetowej Radia RMF FM, które jako pierwsze poinformowało o podróży gruzińskiego prezydenta, znalazły się tysiące podziękowań internautów.
A co robił w tym czasie prezydent Barack Obama? Jak informuje prestiżowy amerykański "The Washington Post", przywódca USA w niedzielne południe... grał w golfa. Dziennik przypomniał też, że prezydent nie odwiedził polskiej ambasady i nie wpisał się do księgi kondolencyjnej.