"Super Express": - Jak pan, jako prawnik konstytucjonalista, definiuje pojęcie sporu kompetencyjnego?
Ryszard Piotrowski: - Spór kompetencyjny ma miejsce wówczas, kiedy dwa - lub więcej - organy konstytucyjne uznały się za właściwe dla rozstrzygnięcia tej samej sprawy albo też wydały w niej rozstrzygnięcie. Spór kompetencyjny możemy mieć również wtedy, gdy te organy uznały się za niewłaściwe dla rozstrzygnięcia danej sprawy.
- Polski spór kompetencyjny - nazywany niekiedy walką o krzesło - stał się polską tradycją. Dlatego wczoraj zajął się tym Trybunał Konstytucyjny?
- Spór dotyczy rozbieżności stanowisk prezydenta i premiera co do kompetencji, kto ma prowadzić politykę zagraniczną. A konkretnie, kto ma brać udział i prezentować stanowisko Polski na posiedzeniach państw członkowskich Unii Europejskiej. Chodziło o to, czy o udziale prezydenta w tych posiedzeniach decyduje on samodzielnie, czy też decyduje o tym premier.
- Jak to określa konstytucja?
- Konstytucja stanowi, że kierownictwo w sprawach kontaktów z organizacjami międzynarodowymi sprawuje Rada Ministrów. Jednocześnie wskazuje, że prezydent jest najwyższym przedstawicielem państwa.
- Czy z tego wynikają konkretne kompetencje dla prezydenta?
- Moim zdaniem, nie. Szczególnie jeśli chodzi o kompetencję do zajmowania się sprawami europejskimi inaczej niż we współdziałaniu z prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem. A zatem prezydent i premier muszą nauczyć się takiego współdziałania. Tak można rozumieć wczorajszą decyzję Trybunału Konstytucyjnego.