Rozpoczynający się w czwartek szczyt przedstawicieli państw Unii będzie jednym z ważniejszych wydarzeń w historii wspólnoty. Rozmowy mają dotyczyć wdrażania traktatu lizbońskiego, a co za tym idzie obsadzenia dwóch kluczowych stanowisk: przewodniczącego Rady Europejskiej (czyli tzw prezydenta UE) oraz najwyższego przedstawiciela ds polityki zagranicznej i bezpieczeństwa ( szefa dyplomacji UE) – informuje „Dziennik”. I choć już w zeszłym tygodniu szef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak (43 l.) zapowiadał gotowość głowy państwa do wyjazdu, to ostateczna decyzja zapadła dziś.
Strona polska już przygotowała swoje stanowisko dotyczące kandydatów na nowe stanowiska. Szef UKIE, Mikołaj Dowgielewicz zapowiedział, że silni politycy obsadzeni na tych urzędach mogliby być zagrożeniem dla Polski. Powody są dwa – wylicza gazeta.
Po pierwsze silny prezydent i szef dyplomacji znacznie osłabiliby pozycję Komisji Europejskiej, która często broni interesów słabszych państw, a po drugie trudniej będzie Polsce wynegocjować korzystniejsze warunki emisji dwutlenku węgla. Dlatego najprawdopodobniej Polska nie poprze kandydatury byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaire'a.