Uroczystość na Zamku Królewskim w Warszawie była zwieńczeniem trudów kampanii wyborczej, wyborczej rywalizacji w obu turach głosowania i walki o poparcie obywateli. Trzymając w ręku uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej Komorowski mógł się poczuć jak pełnoprawna głowa państwa, chociaż oficjalne zaprzysiężenie odbędzie się prawdopodobnie dopiero za miesiąc.
- Naród wybrał. Podjął ważką decyzję w sprawie przyszłości państwa i mojej przyszłości. Wszystkim dziękuję za udział w wyborach, dziękuję też moim rywalom - mówił nowy prezydent.
Potem była deklaracja, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu złoży mandat poselski co wiążę się z rezygnacją z pełnienia obowiązków najwyższego urzędnika w państwie. Zaznaczył także, że jako prezydent musi stać ponad partyjnymi podziałami dlatego też opuszcza szeregi PO.
- Zostawię chyba całe serce w moim środowisku politycznym, ale rozum i poczucie odpowiedzialności za państwo polskie wymaga tego, aby od dnia dzisiejszego myśleć i działać w kategoriach wykraczających poza granice wyznaczone przynależnością partyjną - podkreślił prezydent-elekt.
Wystąpieniom nowego prezydenta przysłuchiwali się premier Donald Tusk, marszałek Senatu, prezesi sądów, posłowie i ministrowie. Szef rządu po raz kolejny nie krył radości, że to kandydat PO zwyciężył walkę o Pałac Prezydencki.
- 20 lat temu cieszyłem się ze zwycięstwa Lecha Wałęsy. Nie przypuszczałem, ze będę musiał czekać całe 20 lat, aby cieszyć się znowu z wyboru prezydenta – wyznał prezes Rady Ministrów.