Prezydent skierował wczoraj do Sejmu projekt zmian w ustawie o zgromadzeniach. Zrobił więc to, co zapowiedział kilka godzin po gorszących zamieszkach i bójkach na ulicach stolicy w dniu Święta Niepodległości.
Cała Polska widziała na zdjęciach i w telewizji, że w kilkutysięcznym tłumie demonstrantów było wielu zamaskowanych uczestników. To byli najwięksi zadymiarze. Rzucali kamieniami i butelkami w policjantów, odpalali race w kierunku Belwederu, demolowali przystanki i ulice. Najgłośniej krzyczeli: "K...a, jesteśmy Polakami!". - Było się czego bać - mówił prezydent.
Policja do dziś próbuje ustalić, kim byli najbardziej agresywni chuligani. - Jest to bardzo trudne ze względu na zamaskowanie uczestników - podkreśla młodszy inspektor Maciej Karczyński.
Jednak za moment, dzięki zmianom w prawie, które proponuje prezydent, nie będzie można bezkarnie demolować miasta i terroryzować jego mieszkańców. Komorowski chce, by władze samorządowe w przypadku spodziewanych zagrożeń miały większe możliwości niewyrażenia zgody na demonstrację.
Prezydent chce też, by policja mogła karać organizatorów imprez za to, iż występują na nich zakapturzeni, zamaskowani chuligani.