Tego nikt się nie spodziewał. Na samym początku czwartkowej sesji Rady Miasta na mównicę wszedł Jarosław Jóźwiak (25 l.) z gabinetu pani prezydent i powiedział, że Hanna Gronkiewicz-Waltz chce przekazać swoją premię na cele charytatywne. Wszystkim radnym ulżyło.
Najwyraźniej pani prezydent przyznała rację krytykom i nie zabrała 9 tysięcy złotych do własnej kieszeni. Hanna Gronkiewicz-Waltz zgodnie z prawem nie może się zrzec tych pieniędzy, o ile Rada Warszawy jej je przyzna. Ale może przekazać je jednej z organizacji charytatywnych. Nieoficjalnie mówi się o Caritasie. Chwilę potem na mównicę wszedł Marek Makuch (37 l.), przewodniczący klubu PiS, i powiedział, że w takim razie jego klub zagłosuje również za przyznaniem pani prezydent dodatkowego wynagrodzenia, chociaż początkowo chciał wstrzymać się od głosu.
Cieszymy się, że pani prezydent zachowała się tak honorowo. W czasach kryzysu ekonomicznego, przekładania i odwoływania inwestycji miejskich nie powinna oczekiwać premii, w dodatku tak wysokiej.