Prezydent ratuje szpitale

2009-06-04 7:00

Hanna Gronkiewicz-Waltz (57 l.) ma plan, jak wyciągnąć miejskie szpitale z bankructwa. Dziś organizuje spotkanie z dyrektorami w tej sprawie. Jeśli radni poprą ten pomysł, skorzystają na tym również pacjenci.

Sytuacja stołecznych szpitali jest po prostu tragiczna. Szpital Praski ma 64 mln złotych długu, Szpital Grochowski 42 mln zł, a placówka na Solcu 38 mln zł. Sale szpitalne w Praskim wymagają generalnego remontu, sprzęt szpitalny na Solcu jest przestarzały, a pacjenci w Grochowskim muszą leżeć na korytarzach. Brakuje tam lekarzy, więc pacjenci czekają miesiącami na operację. Ta sytuacja trwa już długo, a kolejni dyrektorzy nie mogą spłacić długów.

Hanna Gronkiewicz-Waltz wreszcie postanowiła coś z tym zrobić. Nie może po prostu spłacić za szpitale długów, bo nie pozwala jej na to ustawa o finansach publicznych. Zamierza więc przekształcić najbardziej zadłużone placówki w spółki miejskie. Wtedy będą mogły dostać z budżetu państwa pieniądze na pokrycie długów.

Co oznacza dla pacjenta przekształcenie publicznych szpitali w spółki miejskie? - To wielka szansa, żeby w szpitalach zrobić konieczne remonty, podnieść pensje pielęgniarkom i lekarzom oraz kupić nowoczesny sprzęt - przekonuje Jan Czeczot, dyrektor naczelny Szpitala im. prof. W. Orłowskiego przy ul. Czerniakowskiej. - Pacjent może tylko zyskać na tej zmianie - dodaje.

Skąd pieniądze na podwyżki dla lekarzy, remonty i nowy sprzęt? Jako spółka szpital będzie mógł wykonywać część usług komercyjnie. Np. badania tomografii komputerowej będzie można zrobić za darmo w ramach ubezpieczenia, ale również poza godzinami pracy przychodni, za opłatą.

Nie wszyscy jednak są zachwyceni pomysłem Gronkiewicz-Waltz. - Obawiam się, że to początek prywatyzacji szpitali miejskich - mówi Zbigniew Cierpisz (50 l.), radny z PiS-u. - Takie zadłużenie to tylko kwestia złego wyboru dyrektorów szpitali, którzy nie umieli zarządzać swoją placówką. Obawiam się, że to wszystko może zakończyć się dzieleniem pacjentów na biednych i bogatych - dodaje.

Nie zgadza się z tym dyrektor szpitala przy Czerniakowskiej.

- NFZ daje tylko tyle pieniędzy, że moce szpitala i tak są wykorzystane tylko w połowie. Potem sprzęt stoi nieużywany. Dlaczego więc mamy go nie wykorzystać, by zarobić pieniądze na poprawę usług dla wszystkich pacjentów? - mówi dyr. Jan Czeczot.

Do spółki miejskiej miałyby wejść tylko najbardziej zadłużone szpitale. Lista jeszcze nie jest gotowa. Żaden ze szpitali nie będzie mógł być sprzedany prywatnemu właścicielowi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki