Prezydent Warszawy tnie premie... symbolicznie

2009-04-03 16:25

Awantura wokół gigantycznych nagród dla stołecznych urzędników najprawdopodobniej zakończy się symbolicznym "okrojeniem" bajońskich sum, które trafią na konta pracowników Urzędu Miasta jeszcze w kwietniu.

Hanna Gronkiewicz-Waltz, która chciała wypłacić podległym jej pracownikom łącznie ponad 58 mln zł nagród, pod naciskiem władz Platformy Obywatelksiej zrewidowała swoje stanowisko. Nadal chce przyznać kosmiczne premie, ale... będą troszkę mniejsze.

- Ta suma jest szokująca, bo niewiele osób zdaje sobie sprawę, że w ratuszu pracuje 7 tys. osób. Na każdego pracownika wychodzi nieco ponad 2 tys. zł kwartalnie - tłumaczyła niedawno prezydent Warszawy na antenie TVN Warszawa. - Ci ludzie oszczędzali miliony na przetargach i rozwiązywali problemy, którym inni nie podołali - argumentowała.

Rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk przekonuje, że prezydent nie ma sobie nic do zarzucenia: na jej polecenie dokonano oszczędności w służbowych wydatkach na sumę kilkunastu milionów złotych, a ona sama zrezygnowała z premii i przekazała ją na cele charytatywne.

Zdaniem rzecznika, ratusz nie może zrezygnować z premii, gdyż wtedy nie mógłby skusić do pracy wysokiej klasy specjalistów. - Kosztem 7 tys. warszawiaków i ich rodzin nie będziemy budować wizerunku ratusza. Ci ludzie tak samo, jak miliony Polaków mają kredyty na mieszkania, a w czasach spowolnienia gospodarczego walczą o stabilność finansową - tłumaczy Andryszczyk.

Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że wiceprezydenci stolicy mieli otrzymać premie na poziomie nawet 85 tys. zł. Po fali krytyki, na ich konta wpłynie zapewnie tylko kilka tysięcy złotych mniej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki