Jak to możliwe, że w podróży do USA głowa państwa nie skorzysta z przysługującego mu specjalnego samolotu i związanych z tym wygód? Odpowiedź jest prosta. Jedyny pozostały w użyciu rządowy Tu-154, mimo że niedawno był remontowany, nie jest jeszcze gotowy do lotów. Natomiast embraer 175, który latem zadebiutował w vipowskiej flocie, ma zbyt krótki zasięg i nie jest w stanie pokonać dystansu za ocean.
Kancelaria Prezydenta początkowo planowała wyczarterować od LOT-u maszynę. Kiedy jednak współpracownicy przedstawili prezydentowi koszty podróży, ten zaprotestował. Okazało się bowiem, że za wynajęcie całego samolotu trzeba byłoby zapłacić ponad 600 tysięcy złotych. Bronisław Komorowski zdecydował, że poleci rejsową maszyną, razem ze zwykłymi turystami. Może i nie będzie miał superwygód, ale za to uda się dzięki temu zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy.
Przypomnijmy, że prezydent będzie przebywał w Stanach Zjednoczonych 8 i 9 grudnia. Leci tam na zaproszenie amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy.