Tylko kontroler przebywający w wieży ma prawo wydawać takie decyzje, gdyż tylko on zna warunki panujące na lotnisku. A nie przełożeni, znajdujący się od niego kilkaset kilometrów - przekonuje w rozmowie z "Super Expressem" ekspert lotniczy płk Piotr Łukaszewicz.
Przeczytaj koniecznie: SONDAŻ: Rosjanom nie zależy na wyjaśnieniu katastrofy pod Smoleńskiem!
Jednak, jak wynika z informacji "Gazety Wyborczej", to nie kontrolerzy, ppłk Paweł Plusnin i mjr Wiktor Ryżenko, podjęli ostateczną decyzję, lecz urzędnicy z dowództwa wojsk lotniczych w Moskwie. Prosił o nią trzeci mężczyzna znajdujący się 10 kwietnia w wieży kontroli lotów - były dowódca smoleńskiego pułku transportowego płk Nikołaj Krasnokutski. To właśnie on miał przejąć inicjatywę, gdy jego koledzy nie wiedzieli, co robić. Dlatego skontaktował się z Moskwą, która, jak twierdzi "GW", chcąc uniknąć dyplomatycznego skandalu, zezwoliła na lądowanie samolotu z Lechem Kaczyńskim (+61 l.). Zdaniem byłego wiceszefa BBN Witolda Waszczykowskiego (53 l.), świadczy to o ogromnych zaniechaniach Rosjan. - Jeśli stan lotniska i stan pogody był taki, że nie pozwalał na lądowanie, trzeba było krzyczeć, wołać, zatrzymać, wjechać ciężarówką na to lotnisko i pokazać pilotom, że nie można tam lądować. Jednak nic takiego nie zrobiono - grzmiał w Radiu RMF FM Waszczykowski.
Ostrożniejszy w sądach jest jednak ekspert ds. wojskowych Mariusz Bałek. - Piloci byli na bieżąco informowani o warunkach nad lotniskiem. A z tego, co wiem, nie spełniały one wymagań do lądowania. Dlatego sami powinni podjąć decyzję o wyborze innego lotniska - twierdzi ekspert.
Wszelkie wątpliwości dotyczące przyczyn katastrofy rozwiać mogłyby informacje o stanie lotniska Siewiernyj i obowiązujących tam procedurach. - To ma niezwykle istotne znaczenie dla przebiegu polskiego śledztwa, gdyż obecne informacje są niewystarczające do jednoznacznego określenia statusu lotniska Siewiernyj, jak też wynikających z tego konsekwencji - twierdzi płk Zbigniew Rzepa z Prokuratury Wojskowej. Jednak Rosja odmawia przekazania tych danych, twierdząc, że obowiązywały tam procedury cywilne. Co innego zeznali jednak kontrolerzy lotów w ujawnionych przez TVN24 stenogramach. "Lotnisko Siewiernyj wchodzi w skład państwowego lotnictwa i należy do Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej" - mówił polskim śledczym Plusnin, wskazując, że Siewiernyj jest lotniskiem wojskowym, a co za tym idzie Rosjanie powinni udostępnić Polakom wszelkie informacje. Gdyby jednak Rosjanie utrzymali swoją wersję o cywilnym charakterze lotniska, oznaczałoby to zdjęcie odpowiedzialności z kontrolerów i skierowanie winy jedynie na polską załogę tupolewa.
To zeznali rosyjcy kontrolerzy: Ppłk Paweł Plusnin, szef wieży kontroli lotów
Lotnisko Siewiernyj wchodzi w skład państwowego lotnictwa i należy do Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej
Płk Anatolij Murawiow, przełożony kontrolerów
(...) kontrolerzy konsultowali swoje działania z dyżurnym operacyjnym transportu wojskowego w Moskwie (...)"W wieży pracowali wyłącznie wojskowi" (...) "Kierowanie lotami na lotnisku w Smoleńsku odbywa się zgodnie z Federalnym Regulaminem Lotnictwa MON (...)