Przypomnijmy, wczoraj ujawniliśmy, że Prezydium Sejmu przyznało sobie 222 tys. zł nagród w ubiegłym roku. Pierwsza wypłata premii miała miejsce 7 lipca 2010 r., czyli ostatniego dnia urzędowania ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego (59 l.). Obecny prezydent Polski dostał 22 tys. zł, a jego zastępcy, Stefan Niesiołowski (67 l., PO) i Ewa Kierzkowska (47 l., PSL), dostali po 19 tys. zł. Kolejne nagrody zostały wypłacone w październiku i grudniu. Marszałek Grzegorz Schetyna otrzymał 36 tys. zł, a wicemarszałkowie po kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Patrz też: Bronisław Komorowski przyznał sobie 22 000 zł nagrody
Bez kontrowersji?
Nagrody dla kierownictwa Sejmu przyznaje Prezydium Sejmu, czyli marszałek oraz wicemarszałkowie. Według informacji "Super Expressu", wysokość nagrody ustalana jest na obradach Prezydium Sejmu, z udziałem wszystkich członków kierownictwa Sejmu.
- Formalnie pod wnioskiem o nagrodę dla marszałka podpisują się wicemarszałkowie, a marszałek wnioskuje o nagrodę dla swoich zastępców - mówi wicemarszałek Niesiołowski. Równocześnie dodaje, że Prezydium robi tak, by nie wzbudzać... kontrowersji.
Trzeba zmienić zasady
Tych jednak nie da się uniknąć. - Jak można nagradzać samego siebie? - pyta prof. Antoni Kamiński z Instytutu Studiów Politycznych PAN. Według szefa Sejmowej Komisji Regulaminowej Jerzego Budnika z PO, sytuacja z nagrodami dla Prezydium Sejmu może budzić zdziwienie. - Jestem za tym, by zrezygnować z uznaniowych nagród. Czekam na inicjatywę od Prezydium Sejmu - mówi poseł. Wczoraj na konferencji prasowej marszałek Grzegorz Schetyna nie wykluczył, że w przyszłości możliwa będzie taka regulacja prawna, żeby Prezydium nie udzielało sobie samo nagród. Oby jak najszybciej!