Biesal: Proboszcz chce wyrzucać zmarłych z grobów, bo rodziny spóźniają się z opłatami

Taki widok może przyprawić o zawał serca. Groby najbliższych oklejone żółtymi nalepkami na krzyżach, a każda oznacza brak wpłaty 10 złotych za wywóz śmieci. Dwie żółte karteczki i czerwona kartka - zawieszone na ramionach Chrystusa spoglądającego z krucyfiksu - z informacją, że grób jest do likwidacji.

Przeczytaj koniecznie: Toruń: Ksiądz zostawił kochankę z dzieckiem, bo przytyła

Wiesław Zemana (52 l.) w dniu Wszystkich Świętych odwiedzał groby bliskich. I na widok tej informacji aż przysiadł z przerażenia. Wzburzony biegał po cmentarzu, szukając administratora, gdy nagle, jak spod ziemi, wyrósł przed nim proboszcz.

- To kara za to, że nie płacicie za wywóz śmieci i nie zapłaciliście opłaty cmentarnej po 20 latach - oznajmił.

- Nikt nas wcześniej nie informował o jakichś zaległościach, a teraz chcą mi ojca z grobu wyrzucać - skarży się Wiesław Zemana. - Ja go nie dam wyrzucić z grobu. I jeszcze te karteczki ponaklejane na krzyż. Ten ksiądz nie ma Boga w sercu - Wiesław Zemana aż trzęsie się z bezsilnej złości.

Nie może zrozumieć, jak proboszcz może postępować w ten sposób. Przecież zmarłym należy się szacunek i spokój. Dla proboszcza jednak najważniejsze są pieniądze.

Patrz też: Zagościniec: Ksiądz wymusza od nas haracz

- To rodzina patologiczna. Mogliby zamiast na wino wydać pieniądze na opłaty cmentarne. To ja tu rządzę i moje zdanie jest tu prawem - dodaje pewny siebie proboszcz.

Zapytaliśmy rzecznika Warmińskiej Kurii Metropolitalnej, co sądzi o praktykach proboszcza z Biesala. - To drastyczna forma przypominania o opłatach. Ja bym tak nigdy nie zrobił, ale trzeba pamiętać o tym, że utrzymanie cmentarza parafialnego kosztuje - mówi ksiądz Artur Oględzki.