Jej jednak nie brakuje religijnych kazań czy duchowego wsparcia, ale... ukochanego mężczyzny. - Gdzie jest ojciec mojej 10-letniej córeczki? - dopytuje kobieta.
Pani Ewa poruszyła niebo i ziemię w poszukiwaniu księdza, który spłodził jej córkę. A konkretnie postawiła na nogi policję i prokuraturę, które zawiadomiła o zniknięciu księdza Tadeusza!
- Moja mała Jadziunia nie śpi teraz po nocach i płacze. Pyta mnie, gdzie jest tatuś. On się z nami nawet nie pożegnał. Z domu nie zabrał żadnej koszuli - opowiada zrozpaczona kobieta.
Toruńskie organa ścigania sprawę potraktowały bardzo poważnie, ale i z należytą dyskrecją. I księdza szybko odnaleziono. Gdzie? Tego ujawniać nie chcą, ale nam się udało ustalić, że w jednym z miast na Pomorzu Gdańskim.
- Otrzymaliśmy zawiadomienie o zaginięciu księdza z jednej z parafii - potwierdza podinspektor Wioletta Dąbrowska (31 l.), rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. - Duchowny dobrowolnie zgłosił się do jednej z komend policji w Polsce. W obecności funkcjonariusza policji napisał oświadczenie, że zerwał z dotychczasowym życiem i nie życzy sobie przekazania informacji, gdzie obecnie przebywa. Taki dokument upoważnia policję do zakończenia poszukiwań - dodaje pani rzecznik.
Innymi słowy, ksiądz proboszcz ma się dobrze i nie chce, aby jego kochanka i córka wiedziały, gdzie jest i co robi. Zrozpaczona kobieta, która samotnie wychowuje córeczkę, nie potrafi uwierzyć, że ukochany mężczyzna tak bezceremonialnie porzucił ją po wieloletnim związku.
Nie potrafi zrozumieć, dlaczego odszedł bez choćby słowa pożegnania i zapowiada, że tak łatwo nie odpuści. - Pomocy dla dziecka będę szukała wszędzie, nawet w Brukseli - mówi bojowo.
W toruńskiej kurii na temat intymnego związku ks. Tadeusza z parafianką nikt nie chce rozmawiać. Oficjalnie proboszcz został odwołany przez biskupa ze swojej funkcji. Dlaczego? O przyczynach kuria milczy jak zaklęta.