O niesfornym proboszczu plotkowano po parafiach od dawna. Najgłośniej po tym, jak media - w tym i "Super Express" - ujawniły, że ksiądz Tadeusz P. ma kochankę i dziecko. Zresztą owa kobieta - Ewa P. (48 l.) - wcale się z tym nie kryła. - Mam z Tadziem dziecko, które on uznał w Urzędzie Stanu Cywilnego w Rypinie. Mieszkanie w centrum Torunia i działka pod miastem to nasza współwłasność - wyliczała w rozmowie z nami.
Patrz też: Hiszpania: Proboszcz urządzał orgie za pieniądze parafian
Jednak kierowana przez biskupa Andrzeja Suskiego (61 l.) toruńska kuria twierdzi, że ksiądz proboszcz ma coś jeszcze - sięgający 2,8 miliona dług do spłacenia. Który to miał zaciągnąć wspólnie ze swoją towarzyszką. Tylko że zaciągnął go na swoją parafię.
Jeśli więc długu nie spłaci, ten przykry obowiązek spadnie na kurię. Nic dziwnego, że biskup wolał się zabezpieczyć i doniósł na ks. Tadeusza do prokuratury.
Przeczytaj koniecznie: Proboszcz uciekł przed córką i kochanką!
- W tej sprawie mogę tylko potwierdzić wpływ zawiadomienia o przestępstwie wobec mężczyzny i kobiety, którzy mieli wyłudzić kredyt na szkodę jednego z banków. Prawdą jest, że zawiadomienie złożyła toruńska kuria - mówi prokurator Artur Krause (42 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Więcej pan prokurator powiedzieć nie chce, bo - jak przekonuje - mogłoby to zaszkodzić dobru śledztwa.
A śledztwo - jak się dowiadujemy - koncentruje się na ustaleniu, gdzie też zapodział się ks. Tadeusz. Kiedy na jaw wyszły jego miłosne sprawy, proboszcz zapadł się pod ziemię.
W jego imieniu przemawia pani Ewa, która przekonywała nas, że cała afera to "zemsta biskupa", a kredyt został zaciągnięty w zbożnym celu, na "realizację projektu z Unii Europejskiej".
Tak czy owak, po owym projekcie został gigantyczny dług. Jeśli ks. Tadeusz szybko się nie znajdzie, może się okazać, że spłacą go wierni z toruńskiej diecezji.