W czwartek miał miejsce drugi dzień procesu Moniki B. vel "Słowikowej". Aresztowano ją w czerwcu 2013 r. W sądzie okregowym w Warszawie 53-letnia blondynka broniła się przed prokuratorskimi zarzutami.
- Kategorycznie stwierdzam, że nie kierowałam grupa przestępczą. Nie dokonywałam w ramach tej grupy żadnych przestępstw - mówiła na sali.
Zdaniem "Gazety Wyborczej", Monika B. przyjęła linię obrony, która mówi że została aresztowana na "zamówienie".
- Dla równowagi. Mój mąż wychodził po 13 latach uniewinniony (od zarzutu zlecenia zabójstwa gen. Marka Papały) - twierdziła "Słowikowa".
Zobacz też: Pedofil i morderca Mariusz T. usłyszał nowe zarzuty! Bestia wróci do więzienia?!
Według prokuratury, w latach 2001-2005, Monika B. miała pośredniczyć w handlu narkotykami (m.in. sprzedać 5 kg kokainy za 35 tys. dolarów żonie krakowskiego gangstera), załatwiać lewe zwolnienia lekarskie groźnym przestępcom, ale przede wszystkim kierować gangiem, który zajmował się wymuszaniem haraczy oraz oszustwami finansowymi.
Podczas pobytu „Słowika” w więzieniu, współpracowała z pruszkowskim gangsterem Romanem O. ps. „Sproket”, a później związała się z Władysławem S. ps. Wadim, podejrzewanym o powiązania z rosyjską mafią. Ten pierwszy został świadkiem koronnym w sprawie i obciążył ją zeznaniami, ten drugi spotyka się się z nią do dziś.
Kobieta częściowo przyznała się do zarzutów i złożyła obszerne wyjaśnienia. Część jej kompanów idzie w zaparte.
Kolejna rozprawa w pażdzierniku.