Start procesu Katarzyny Waśniewskiej o godzinie 9.00. ODŚWIEŻ STRONĘ, żeby ZOBACZYĆ NAJNOWSZE WPISY NA DOLE.
9.20 W dzisiejszym procesie zeznawać będzie rodzina Bartka oraz Katarzyny - wszyscy zastanawiają się, czy zeznania Beaty Cieślik pogrążą Katarzynę Waśniewską.
9.30 Obrońca Katarzyny Waśniewskiej informuje, że ojciec i brat oskarżonej odmówili składania zeznań. Nie pojawią się w sądzie.
9.40 W sądzie pojawili się za to rodzice Bartka Waśniewskiego. Oni zamierzają zeznawać.
9.50 Obrońca Waśniewskiej informuje, że wszystko co powiedzieli brat i ojciec Waśniewskiej podczas śledztwa nie może być brane pod uwagę przez sąd.
10.00 Dziennikarze są już na sali. W miejscu dla świadków staje Beata C. - matka Bartłomieja W. i teściowa oskarżonej Katarzyny W.
Na dzisiejszej rozprawie brakuje także Radosława D. (oprócz rodziny Waśniewskiej) współpracownika Krzysztofa Rutkowskiego. Mężczyzna przysłał do sądu usprawiedliwienie. Nie ma go, ponieważ w tym samym czasie musi być obecny na innej rozprawie.
Zapraszamy na CZAT z detektywem KRZYSZTOFEM RUTKOWSKIM na Se.pl w piątek, 17 maja, od godz. 13.00. Zachęcamy do zadawania pytań. |
10.05 Beata C. prosi, by sąd zadawał jej konkretne pytania ponieważ ciężko jej zebrać myśli.
10.10 - Kasia jest bardzo skryta, ja nie chciałam jej męczyć pytaniami o porwanie. Była wtedy bardzo roztrzęsiona, chyba tylko ją przytuliłam - zeznaje matka Bartka.
10.15 Beata C. informuje, że to ona zaproponowała Katarzynie i Bartkowi poddanie się badaniu wariografem.
10.20 - Kasia zareagowała na to spokojnie. Bartek był rozżalony i przerażony tym, że pracownicy Krzysztofa Rutkowskiego są bezradni, nie wiedzą gdzie szukać dziecka i utwierdzają się tylko w przekonaniu, że Bartek i Kasia mają z tym coś wspólnego - mówi matka Bartka.
10.30 Beata C. wyznaje, że nabrała podejrzeń w stosunku do Katarzyny po tym, jak nie wyszło pierwsze badanie wariografem. Katarzyna miała być wtedy zbyt roztrzęsiona, by poddać się badaniu. Okazuje się, że później, w mieszkaniu państwa C. posłodziła herbatę bez drżenia ręki... To był moment, w którym teściowa Waśniewskiej zaczęła coś podejrzewać.
10.35 Beata C. wyznaje, że Katarzyna była tylko na pozór roztrzęsiona. Zamykała się w łazience, krzyczała, ale usta i ręce nie trzęsły się jej...
10.40 Świadek nabrał pewności, że Waśniewska wie, co stało się z dzieckiem po hotelowej prowokacji Rutkowskiego. Otóż detektyw miał podstawić ludzi, którzy rzekomo wiedzieli co stało się z Madzią. Wtedy to Waśniewska miała powiedzieć "niech oni się trzymają swojej wersji, ja będę się trzymała swojej".
10.45 Waśniewska miała mówić także, że teściowie są dla niej obcymi ludźmi. Domagała się, by wyszli z pokoju.
10.50 Beata C. zeznaje, że Waśniewska nie chciała rozmawiać z Rutkowskim. Rodzice Bartka za to chętnie rozmawiali z detektywem. Powiedzieli mu o swoich wątpliwościach (czyli o tym, że Katarzyna może coś wiedzieć o Madzi - to było jeszcze na etapie porwania). Rutkowski miał potwierdzić ich przypuszczenia.
11.00 Jak się okazało Waśniewska już wcześniej "karała" ludzi swoją nieobecnością - w sensie, że gdy np. pokłóciła się z matką wychodziła z domu i nikt nie wiedział, gdzie jest. Tak samo chciała ukarać Bartka - będąc w zaawansowanej ciąży chciała wyjść z domu, by Bartek nie wiedział gdzie jest i się martwił.
Beata C. wyznaje, że to z mediów dowiedziała się, że Katarzyna upuściła dziecko. Wcześniej teściowa oskarżonej miała nadzieję, że Katarzyna ukryła Madzię, by zrobić na złość mężowi.
11.05 Matka Bartka Waśniewskiego mówi, że uwierzyła w wersję o nieszczęśliwym wypadku. Jeszcze wtedy chciała wraz z synem bronić Katarzynę.
11.10 - Kiedy się zobaczyłyśmy byłam w stanie z nią rozmawiać. Po prostu ją przytuliłam, żeby wiedziała, że ma w nas wsparcie. Nigdy później już z nią nie rozmawiałam na temat tego zdarzenia, żeby nie sprawiać jej bólu. Uważałam, że ta sprawa jest za świeża, że za bardzo boli - mówi Beata C. Jej zachowanie dotyczy momentu, gdy zobaczyły się z Katarzyną po ujawnieniu prawdy o śmierci dziecka.
11.20 Beata C. odpowiada na pytania sądu o to, czy korzystała z komputera Waśniewskich albo czy wiadomo jej coś na temat problemów z piecem.
- Nie, nic nie wiem na temat tego pieca... Chociaż córka mówiła kiedyś (mowa o Paulinie), że jak nocowała u Waśniewskich to coś "buchnęło" w piecu.
Z komputera nie korzystała.
11.25 Sąd zapytał Beatę C. o ponowne poddanie się badaniu wariografem - miało to miejsce, gdy Katarzyna z Bartkiem mieszkali w Łodzi. Wtedy, w noc przed badaniem, Waśniewska uciekła od męża
- Pan Krzysztof mówi często, że to był jego pomysł. Ale to był mój pomysł. To ja chciałam tego badania - zaznacza Beata C.
11.30 Beata C. mówi, że Katarzyna nosiła Magdę na rękach w bezpieczny sposób. - Normalnie, tak jak nosi się dziecko - mówi przed sądem.
11.31 Świadek zakończył składanie zeznań.
11.40 Beata C. mówi, że nie była zaniepokojona zachowaniem Katarzyny wobec córki. Zdaniem teściowej matka Madzi nie była wylewna wobec dziecka, ale to dlatego, że na ogół była skryta. Waśniewska nie narzekała także na to, że jest młodą matką. Beata C. podtrzymuje swoje zeznania.
11.50 Beata C. zeznała, że Waśniewska bez problemu pakowała rzeczy Madzi - część była od jej ciotki z Włoch, część od Beaty C. i jej znajomych. Katarzyna bez problemu pakowała rzeczy po zmarłej córeczce. To zaskoczyło teściową, ale myślała wtedy, że Katarzyna jest po prostu twarda.
Zdaniem Beaty C. Waśniewska po wyjściu z aresztu (kiedy po raz pierwszy została aresztowana) zachowywała się radośnie - Beata C. podejrzewała, że to dlatego, że synowa odczuła ulgę po powiedzeniu prawdy.
11.55 Beata C. nigdy nie rozmawiała z synową na temat tego, czy żałuje, że jest młodą matką.
12.00 Beata C. wyznaje, że nie wie wiele na temat ubezpieczenia PZU, które załatwiał Bartek. Wie tylko, że Kasia nalegała na przyspieszenie wyrobienia ubezpieczenia.
12.10 Beata C. mówi, że Katarzynie było przykro, że po porodzie wszyscy interesowali się zdrowiem i samopoczuciem Madzi. W ciąży była w centrum uwagi, a po porodzie to Madzia skupiała na sobie uwagę wszystkich. To najwyraźniej przeszkadzało Katarzynie.
12.30 Zakończyło się odczytywanie protokołu - teraz pora na zadawanie pytań. Obrońca Waśniewskiej pyta, ile czasu zajęło państwu C. dotarcie na miejsce, gdzie porwano Magdę.
- 10 może 15 minut, dość szybko - zapewnia Beata C.
12.40 Mecenasa Ludwiczka interesują relacje Waśniewskiej z ludźmi Rutkowskiego oraz mediami. Beata C. mówi, że Waśniewska nie była zadowolona, nie chciała kontaktów z nimi.
12.45 Katarzyna uważnie słucha odpowiedzi teściowej, ale nie patrzy w jej stronę. Wzrok wbity ma w podłogę. Mecenas dopytuje o przebieg ciąży oskarżonej. Beata C. opowiada, że synowa nie chciała zrezygnować z palenia papierosów. - Przekonała nawet Bartka, że rozmawiała z panią ginekolog i ona powiedziała jej, że palenie do siedmiu papierosów dziennie nie szkodzi dziecku. Nie rozumiałam tego, są przecież jakieś priorytety - zeznała C.
12.50 Matka Bartka relacjonuje rozmowę z położną po porodzie. Myśląc, że C. jest matką Katarzyny W., kobieta powiedziała jej: "Och te młode mamy, nic tylko wziąć i lać po dupsku. Jak można tyle palić, żeby łożysko było czarne?". Świadek dodał, że przez to Madzia tuż po porodzie miała kłopoty z oddychaniem.
12.55 Obrońca Katarzyny dopytuje się o budżet domowy Waśniewskich. - Wiem, że wystarczało im pieniążków, ale było ciężko i nie mogli sobie pozwolić na jakieś wyskoki. Do czasu kiedy nie dostali dotacji do czynszu za mieszkanie, to jego połowę płaciliśmy my, a drugą - z tego, co wiem - mama Kasi - opowiada Beata C.
13.00 Beata C. szczegółowo opisuje, jak zachowywala się oskarżona tuż po porodzie. C. przyznała, że zaskoczyło ją to, że Katarzyna po dwóch dniach na własną prośbę wyszła ze szpitala. Nie chciała nawet odwiedzić Madzi, tłumacząc się bólem brzucha. - Zdziwiło i nawet zabolało mnie to, bo dziecko walczyło o życie, a ona nawet nie chciała go zobaczyć. Ale starałam się to sobie wytłumaczyć, że jeszcze nie ma tego instynktu - zeznała Beata C.
13.05 Mecenas Ludwiczak doytuje, czy C. miała wątpliwości, co do ojcostwa Bartka. - Tak. One się pojawiły wtedy, kiedy ginkolog mówił, że ciąża jest o dwa tygodnie starsza, niż twierdzili młodzi. A to wskazywałoby, że zaszłaby w ciążę za pierwszym razem - przyznała Beata C. Dodała, że delikatnie wspomniała o tym Bartkowi, a ten musiał przekazac to Katarzynie, bo kiedyś w awanturze synowa wypomniała jej tą sprawę.
13.10 Koniec przesłuchania matki Bartka. Sąd zarządza przerwę.
13.35 Po przerwie kolejny świadek - Sławomir C., mąż Beaty C., ojczym Bartka. Sławomir C., Nie korzysta z prawa do odmówienia składania zeznań nie chce tez ich utajnienia.
13.40 Sędzia pyta teścia Katarzyny o moment, w którym dowiedział się o rzekomym porwaniu Madzi. - Ja trzy lata nie paliłem, ale wtedy nie wytrzymałem i jak przyjechaliśmy na miejsce to poszedłem po papierosy - relacjonuje C. Potem wykonał dwaa telefony - do zastępcy komendanta policji z Sosnowca i do kolegi, który jest kierownikiem w firmie ochroniarskiej.
13.45 Sedziego interesuje też, jakie były relacje rodziny z Krzysztofem Rutkowskim i jego pracy w tamtym czasie. - Zapamiętałem dokładnie dzień badań wariograficznych i dzień późniejszy. Rozmawialiśmy z panem Krzyśkiem i żoną o tym, że dobrze byłoby, gdyby poddali się badaniu. Rozwiałoby to wątpliwości, niejasności - tłumaczył C.
13.55 Pada pytanie o to, czy po 24 stycznia świadek rozmawiał z Katarzyną o tym, co się wtedy stało. - Ja do dzisiaj staram się nie rozmawiać na ten temat - ani z synem, ani z nikim. Kiedy pada slowo "Madzia" zmieniam temat, albo wychodzę - przyznał łamiącym się głosem Sławomir C. i otarł ręką twarz.
14.10 Sąd dopytuje ojczyma Bartka o stan pieca w mieszkaniu Waśniewskich. C. stwierdził: - Syn mówił mi, że im się źle rozpala, ale ani on ani synowa nie mówili nic o swoich obawach dotyczących zaczadzenia.nia.
14.15 Sąd odczytuje protokoły z przesłuchania Sławomira C.
14.30 Prokurator chce jeszcze doprecyzować kwestię pieca w mieszkaniu Bartka i Katarzyny. Pyta, czy kiedykolwiek zadymiony był cały pokój i jak się rozpala w takim piecu. Obrońca matki Madzi zgłasza sprzeciw. - Czy przesłuchujemy świadka w charakterze biegłego od rozpalania w piecu? - argumentuje mecenas. Sąd przyznał mu rację.
14.45 Pytania zadaje teraz mecenas Ludwiczak. Interesuje go, jak często Sławomir C. bywała w mieszkaniu na ul. Floriańskiej. - Niezbyt często - od momentu ich przeprowadzki "dwa, może trzy razy" - zeznał.
14.50 Na koniec obrońca Katarzyny pyta jeszcze, jakie były o relacje między oskarżoną a świadkiem. - Ciężko powiedzieć. Ja i synowa nie wchodziliśmy sobie w drogę - skwitował Sławomir C. Dodał, że nie było przyjaźni, ale oboje się tolerowali.
15.05 Koniec przesłuchania ojczyma Bartka. Trzecim świadkiem jest Małgorzata G. Przez siedem dni była w jednej celi z Katarzyną W. Streszcza, co opowiadała jej matka Madzi. W. przyznała się przed nią, iż wchodziła "na stronę internetową i dowiadywala się, jak to wygląda, jak takie małe dziecko upadnie z wysokości". Katarzyna zdradziła, że robiła to jeszcze, kiedy jej córeczka żyła.
15.10 Małgorzata G. potwierdza, to co wcześniej zeznała, że Katarzyna zachowywała się w celi ""dziwnie i bez emocji". Dodała, że nie przeszkadzało jej oglądanie telewizyjnych informacji na temat śmierci Madzi. Prokurator nie dopytuje już świadka. Kończy się przesłuchanie S.
15:25 W miejscu dla świadków staje Patryk O., jeden z dwóch funkcjonariuszy, którzy pierwsi pojawili się 24 stycznia 2012 r. w miejscu, w którym napadnięta miała zostać Katarzyna W. Świadek nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Podkreśla, że jest po nocnym dyżurze i wolałby, aby zostały odczytane jego wcześniejsze zeznania bo trudno mu się skupić.
15:30 Patryk O. skończył składanie zeznań. Prokurator nie miał do niego pytań.
15:43 W miejscu dla świadków staje ostatni z nich - parnter Patryka O. z patrolu, Dawid P. Funkcjonariusz w odróżnieniu od swojego kolegi jest pewien, że po przyjechaniu na miejsce Katarzyna W. powiedziała mu, iż "została uderzona" przez nieznanego jej mężczyznę.
15:47 Obrońca pyta między innymi o to, kto dowodził akcją, kiedy przyjechał zastepca II komisariatu, czy O. i P. przekazali mu wszystkie informacje. Mec. Ludwiczek chce wiedzieć, jak przebieagała rozmowa z Katarzyną W. - Ja nie rozmawiałem z nią na miejscu. Stałem za kolegą, a on stał przy drzwiach karetki - precyzuje świadek.
15:50 Sąd zakończył dzisiejsze posiedzenie.
15:59 Mec. Arkadiusz Ludwiczek powiedział po rozprawie, że choc jak zwykle nie chce się wypowiadać szczegółowo na temat oceny zeznań świadków "to zrealizował swoje cele na dzisiaj". Nie chciał mówić, co dokładnie miał na myśli. Dodał jednak, że w ocenie obrony Katarzyna W. "nie składała zawiadomienia o porwaniu dziecka" i w tę stronę szły niektóre jego pytania. Obrońca powtórzył także, że nie podjął jeszcze decyzji o ewentualnym wnioskowaniu o powołanie nowych biegłych. Zaznaczył, że na razie musi się skupić na przygotowaniu się do spotkania z nimi na sali rozpraw.
16:15 Zbigniew Grześkowiak pytany o to, czy czerwcowe prezentacje przed sądem opinii przez biegłych zdecydują o wyroku dla oskarżonej, stwierdził, że "nie byłoby dobrze gdyby tylko one miały mieć na to wpływ, bo materiał dowodowy powinien być szeroki". - Na pewno jednak będą miały bardzo duże znaczenie - dodał.