Prawdę powiedziawszy, argumenty przemawiające za tym, aby stanął któryś z dwójki Przemek Tytoń - Wojtek Szczęsny, rozkładają się po równo. Stosując nomenklaturę bokserską, uznałbym jednak, że to remis ze wskazaniem.
Wziąwszy bowiem pod uwagę siłę rozpędu i zebrane już doświadczenie turniejowe, to jednak skłaniałbym się do tego, żeby był to Przemysław Tytoń.
Na pewno nie byłoby też złą decyzją to, aby między słupkami ponownie pojawił się Wojciech Szczęsny. Z tego, co czytam i obserwuję, wynika, że jego zgranie z linią polskiej defensywy może być lepsze niż zgranie Tytonia, który jest przecież tylko tym drugim.
Dlatego, prawdę powiedziawszy, nie będę miał pretensji do trenera Franciszka Smudy o żadną decyzję - ani tę "tytoniową", ani "szczęsną".
Należy się zresztą cieszyć, że na tej pozycji mamy taki urodzaj i możemy wybierać między dwoma tak świetnymi bramkarzami.
Prof. Jan Miodek
Językoznawca. Kibic piłkarski