Szef ekipy lekarskiej, która wydobyła Adasia z głębokiej hipotermii i uratowała mu życie, nie ma wątpliwości, że ta niepamięć małego pacjenta jest błogosławieństwem. Bo Adaś będzie zdrowy nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Traumatyczne przeżycia nie pozostawią po sobie śladu.
- Po tak długim wyłączeniu świadomości Adaś już nie przypomni sobie, co się zdarzyło tamtej koszmarnej nocy - stwierdził prof. Janusz Skalski w rozmowie z TVN. I potwierdził, że z każdym dniem stan zdrowia chłopca poprawia się.
A przecież mogło się zdarzyć inaczej. Gdy w niedzielę 30 listopada Adasia przywieziono do szpitala dziecięcego w Prokocimiu, chłopczyk był nieprzytomny, a jego ciało miało ledwie12,7 st. Celsjusza. Tak głębokiej hipotermii nie przeżył jeszcze żaden pacjent na świecie. Nic dziwnego, że lekarze nader ostrożnie wypowiadali się na temat skuteczności terapii. Podłączyli Adasia do sztucznego płucoserca i powoli, poza organizmem, ogrzewali jego krew do 36 stopni.
Chłopczyk był w śpiączce farmakologicznej i lekarze nie wiedzieli, czy stan hibernacji wywołał w jego mózgu nieodwracalne zmiany. Ale stał się cud i Adaś powrócił między żywych, jakby powtórnie się narodził! W środę ruszał rękami, nogami i otwierał oczy, w czwartek wziął do ręki zabawkę, a w piątek poprosił o parówkę! Ale to nie znaczy, że zaraz opuści szpital, choć jest szansa, że wróci do domu na święta. Starają się o to lekarze i bliscy chłopca, otaczając go miłością. To ona sprawia, że Adaś tak szybko wraca do normalnego życia.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail