Nie ma wątpliwości, że wybuch wojny na Ukrainie zmienił układ sił na energetycznej mapie Europy i całego świata. Polska już dawno przestrzegała przed możliwością szantażu energetycznego Rosji i podejmowała działania, aby uniezależnić się od surowców dostarczanych z państwa Putina. Działo się to w czasie, gdy wiele państw europejskich nie rozumiało jeszcze ryzyka wynikającego z robienia interesów z Rosją.
- Polska uzyskała niezależność gazową dzięki realizmowi i systematycznej pracy rządu w ostatnich latach, realizując koncepcję zainicjowaną przez śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, polegającą na definitywnym zakończeniu gazowej zależności od Rosji. Niemniej przed Polską nadal stoi wyzwanie zabezpieczenia bezpieczeństwa energetycznego w czasie trwającej tuż za naszą wschodnią granicą wojny na Ukrainie - mówił Marcin Chludziński, Prezes GAZ-SYSTEM. - Jako spółka odpowiedzialna za dostawy gazu ziemnego do polskich odbiorców oraz rozwijająca transport LNG do naszych sąsiadów, zgodnie z zapowiedzianą przez premiera Mateusza Morawieckiego koncepcją hubu energetycznego dla Europy Środkowo-Wschodniej, chcemy być ogniwem stabilizującym i jednocześnie inicjującym nowe trendy w tym regionie Europy – dodał.
Gościem panelu poświęconego suwerenności energetycznej był prof. Jeffrey Sonnenfeld, inicjator „Listy Yale”, a także ekspert, który doradzał decydentom Białego Domu i Departamentowi Stanu USA w sprawie sankcji na Rosję. Profesor zaznaczył, że liderzy państw oraz eksperci również popełniają błędy. A jednym z nich było uzależnianie swojej gospodarki od rosyjskich surowców.
- Analitycy mylili się krytykując lata temu Polskę za jej wizję. Twierdzono, że Nord Stream 1 i Nord Stream 2 są wspaniałe i nie trzeba się martwić o niezależność energetyczną. Mówiono, że także odejście od rosyjskiej ropy będzie ryzykowne, JP Morgan przewidywało ceny 400 dolarów za baryłkę, ale do tego nigdy nie doszło. Podobnie, wiele osób krytykowało sankcje na Rosję. Mówili, że Putin jest zbyt inteligentny, że ma tyle zasobów naturalnych, że reszta świata jest od niego uzależniona, ale okazało się to nieprawdą. Naukowcy przewidywali, że Putin zamiast do Europy wysyłać będzie swoje surowce do Afryki i Chin, ale eksport na te kontynenty ropy czy gazu jest nieopłacalny, bo nie ma do tego odpowiedniej infrastruktury sieciowej - mówił profesor Sonnenfeld.
Jak podkreślał ekspert, gospodarka Rosji podupadła, gdyż największy dochód tego państwa pochodzi z energetyki. Niektóre sektory skurczyły się nawet o 90-95 proc., a Putin musi „przepalać” część swoich surowców.
- Mamy odwrót od poprzedniego układu. Ekspertów pomyłki nie kosztują wiele, ale jeśli kraj się pomyli, to koszty są ogromne. Kraje bałtyckie i Polska miały rację ostrzegając nas przed Rosją. Patrząc na wolumen możliwości przesyłu przez rurociąg Nord Stream 1 aż 83 proc. gazu w Unii Europejskiej pochodziło z Rosji. Można powiedzieć, że Unia Europejska jest uzależniona od Rosji, ale można powiedzieć odwrotnie, że to dochody Rosji są zależne od Unii - powiedział Jeffrey Sonnenfeld.
Profesor wskazywał także, że wiele firm prywatnych robiło interesy w Rosji, ale - co było zaskakujące - po wybuchu wojny większość z nich sama podjęła decyzję o wycofaniu się, zanim zaczęły występować naciski ze strony państwa.
- Dwanaście na piętnaście firm, które prowadziły interesy w Rosji wycofało się z tego kraju. Przez 40 lat obserwowałem te firmy i trudno było przewidzieć, które się wycofają, które zostaną. Co ciekawe, jako pierwsze wycofały się przedsiębiorstwa naftowe jak np. BP, które straciło na tym 9 mld dolarów. Potem wielkie firmy technologiczne. Kto by pomyślał, że po tej całej krytyce, jaka na nie spada - za naruszanie prywatności - że to właśnie one wycofają się z Rosji. W pierwszej fali zaraz po wybuchu wojny prawnicy, a potem księgowi zazwyczaj nie są zbyt odważni do takich decyzji. Jednak to oni się odważyli i ruszyli jako pierwsi. Pytanie, dlaczego jedni mieli odwagę, żeby działać, a inni się nie wycofali? Były różne przyczyny, niektórzy mieli w tym interes, inni unikali krytyki, albo byli „patriotami”, czy chcieli być atrakcyjnym pracodawcą. Niestety, najgorsze są firmy, które chciały się wycofać z Rosji, a tego nie zrobiły - mówił prof. Sonnenfeld.
Autor „Listy Yale” mówił o ogromnej pracy, jaką trzeba było wykonać, aby zrobić listę firm, które się wycofały z Rosji, a analitycy pracowali po nocach, żeby przejrzeć wszystkie dane. Jak podkreślił naukowiec, sporządzając listę firm, z których „możemy być dumni” udało się wyszczególnić aż 1200 przedsiębiorstw z Polski, które szybko wycofały się z Rosji. Dodał, że to sytuacja bezprecedensowa i działanie prywatnych firm było równie istotne, co państwowe sankcje.
Partnerem materiału jest GAZ-SYSTEM