Najważniejsze dla sprawnego przejścia Wojska Polskiego na pełny profesjonalizm są pieniądze. Obawiam się, że kłopoty pojawią się także podczas próby przełamania mentalności części moich młodszych kolegów noszących mundury. Na razie podane przez rząd konkrety to zapowiedź zawieszenia poboru, określenie liczebności armii na poziomie 90 tys. zawodowców i 30-tys. Narodowych Sił Rezerwy oraz data docelowa - koniec 2010 r. Nasza armia, w której służy ok. 75 tys. żołnierzy zawodowych, nadterminowych i kontraktowych, jest już bliska osiągnięcia pułapu 90 tys. Myślę, że jest to wykonalne w ramach obecnego budżetu MON.
Nie powinniśmy się obawiać obniżenia gotowości obronnej państwa podczas procesu przechodzenia na armię profesjonalną, pod warunkiem że zostaną zachowane podstawowe struktury naszych Sił Zbrojnych. Nawet w przypadku katastrofalnego pogorszenia się bezpieczeństwa Polski i pojawienia się jakiegoś zagrożenia, przez najbliższe 10 lat będziemy dysponować znacznymi rezerwami przeszkolonych żołnierzy. Przez ten okres w każdej chwili będzie można zwiększyć liczbę żołnierzy co najmniej dwukrotnie, co pozwoli obsłużyć cały sprzęt naszej armii. Od profesjonalizacji armii nie ma odwrotu, choć jak uczą chociażby doświadczenia niemieckie, nie odbywa się to bez oporów. My musimy tego dokonać, jeśli - jak się wydaje - zdecydowaliśmy, aby nasza armia funkcjonowała według wzorców amerykańskich, brytyjskich i francuskich, czyli państw o doświadczeniach interwencyjnych i kolonialnych, walczących w różnych rejonach świata.
Bolesław Balcerowicz
Generał, wykładowca. Ma 65 lat