O Cieszewskim stało się głośno po II konferencji smoleńskiej. W jej trakcie zaprezentował tezę, że brzoza, w którą uderzył tupolew, była złamana przed 10 kwietnia. W pamięci został również fragment jego wystąpienia, podczas którego wydawał dźwięki przelatującego samolotu: "Piijiii, bziuuu!".
We wtorkowym programie "Po prostu" Tomasz Sekielski ujawnił, że Cieszewski w 1982 r. został zarejestrowany jako współpracownik pod pseudonimem Nil. W tym okresie profesor miał zajmować się kolportażem i drukowaniem podziemnego pisma "Wola". Pod koniec 1982 roku otrzymał paszport
i w następnym roku wyjechał na stałe do Kanady. Współpraca miała być zawieszona w 1985 roku, a większość dokumentów związanych z tą sprawą zniszczono na polecenie płk. Jana Lesiaka (68 l.). Lesiak to były pułkownik SB, który w PRL rozpracowywał m.in. Jarosława Kaczyńskiego (64 l.). Co na to Cieszewski? W specjalnym oświadczeniu zaprzeczył doniesieniom Sekielskiego.
- Nigdy nie widziałem akt IPN, więc nie wiem, co one mówią, ale nigdy nie byłem i nie mogłem być agentem SB. Nigdy z nią nie kolaborowałem ani nigdy nikogo nie zdradziłem. Jeżeli ktoś twierdzi, że "coś na mnie jest", to kłamie - twierdzi Cieszewski. - Cała sprawa jest manipulacją, mającą na celu zdyskredytowanie profesora Chrisa Cieszewskiego ze względu na jego zaangażowanie w wyjaśnienie okoliczności katastrofy smoleńskiej - mówił w TVP Info Antoni Macierewicz.
CZYTAJ TEŻ: Ryszard Kalisz teraz już może być prezydentem!