Pogoda w tym roku zdecydowanie nas nie rozpieszcza. Jest już prawie maj, a wyglądając za okno mogłoby się wydawać, że raczej listopad. Nie ma słońca, jest szaro i pada, a co gorsza, wcale nie zapowiada się na polepszenie. W najbliższych dniach nad Polską spotkają się dwa fronty - ciepły oraz zimny, co spowoduje nie tylko zupełnie skrajne temperatury w odległości mniejszej niż kilkadziesiąt kilometrów, ale też potężne ulewy deszczowe.
Te ogromne ulewy najbardziej nawiedzą południe kraju - opadom w Katowicach, Krakowie i Rzeszowie towarzyszyła będzie temperatura poniżej 10 stopni. Takiego samego poziomu ciepła i deszczu należy się spodziewać w całej Polsce - od dziś do soboty ma napadać więcej, niż przez cały miesiąc, a w Tatrach synoptycy przewidują nawet opady śniegu. W centralnej i północnej części kraju - w Warszawie, Łodzi Olsztynie czy Gdańsku temperatura nie przekroczy 11 stopni, natomiast w okolicach Wrocławia spadnie nawet do 7. W związku z ulewnymi opadami IMGW wydało ostrzeżenie o możliwości znacznego podniesienia się poziomów rzek.