Skąd pomysł prohibicji na stacjach? To efekt ostatnich wypadków z udziałem pijanych kierowców, szczególnie masakry w Kamieniu Pomorskim, gdzie będący pod wpływem alkoholu i narkotyków młody mężczyzna wjechał w grupę przechodniów zabijając sześć osób. Kolejny tragiczny wypadek miał miejsce w mijającym tygodniu - pijany motorniczy zabił tramwajem trzy osoby.
CZYTAJ: Motorniczy z Łodzi kupuje alkohol ZDJĘCIA Z MONITORINGU Za chwilę zabije dwie osoby!
Zakaz sprzedaży alkoholu ma utrudnić dostęp do napojów wyskokowych i tym samym poprawić bezpieczeństwo.
Senator Kazimierz Jaworski z Solidarnej Polski podczas piątkowej konferencji prasowej tłumaczył, że "połączenie stacji paliw z profesjonalną, atrakcyjną reklamą, półkami uginającymi się od kolorowych butelek, nie działa korzystnie na trzeźwość". Dodał, że badania wskazują jednoznacznie, iż dostępność alkoholu zwiększa jego spożycie.
Jak informuje tvn24bis.pl, pod projektem podpisali się również: Jan Rulewski (PO), Włodzimierz Cimoszewicz (Koło Senatorów Niezależnych), Maciej Klima (PiS), Jan Filip Libicki (PO), Rafał Muchacki (PO), Stanisław Iwan (PO), Ryszard Bronisławski (PO), Mieczysław Gil (PiS), Jarosław Obremski (Koło Senatorów Niezależnych), Tadeusz Kopeć (PO).
- Oczywiście, że popieramy ten pomysł - zapewnia portal Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Jak mówi, stacje paliw to 6 tys. całodziennych punktów sprzedaży alkoholu. - Są to punkty znakomicie skomunikowane. Kierowcy są narażeni, kupując paliwo: jest alkohol i jest jego duży wybór - mówi Brzózka.
Zdecydowanie przeciwni zmianom są za to przedstawiciele branży paliwowej, którzy wskazują, że ograniczenie sprzedaży, szczególnie na mniejszych stacjach, może doprowadzić do ich zamknięcia oraz do podwyższenia cen paliw.