To będą sądne dni dla Katarzyny Waśniewskiej. Dosłownie. Już w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Katowicach wygłoszone zostaną mowy końcowe. A następnego dnia, we wtorek, sąd ma wydać wyrok w tej sprawie.
Prokurator Zbigniew Grześkowiak nie chce zdradzać jeszcze, o jaki wymiar kary zawnioskuje. - Nie chcę opowiadać w mediach, o jaki wyrok poproszę, zanim nie zrobię tego na sali sądowej. Zresztą sam nie jestem jeszcze tego pewien. Wiem na pewno, że będzie oscylował w górnych dopuszczalnych granicach. Kara długoletniego więzienia, a może dożywocie - mówi Zbigniew Grześkowiak. - Dożywocie jest bardzo dotkliwą karą. Sama oskarżona powiedziała na procesie, że tu chodzi o jej całe życie i bynajmniej nie przesadziła. Wiele jest powodów, żeby wnioskować o najwyższą karę, jednak są też o niej pozytywne opinie, pochodzące chociażby z aresztu czy od kuratora... - dodaje.
Do poniedziałkowej rozprawy przygotowują się solennie i prokurator, i obrońca Katarzyny Waśniewskiej Arkadiusz Ludwiczek. Mowy końcowe z całą pewnością potrwają długo. - Cały weekend poświęcę na przygotowanie się do mowy końcowej. Spisana zajmuje ponad 30 stron maszynopisu, a myślę, że pewne wątki będę jeszcze rozwijał na sali sądowej - zapowiada prokurator Grześkowiak.
Także Arkadiusz Ludwiczek zamierza skrupulatnie zająć się wszystkimi okolicznościami śmierci córki Waśniewskiej. On z kolei wie, o jakie rozstrzygnięcie poprosi sąd. - O uniewinnienie. Nie ma dowodów na winę mojej klientki - mówi Arkadiusz Ludwiczek.