Anna dwa lata spędziła uwięziona w piwnicy domu w Parszczewicach (woj. pomorskie). Spała na betonie, załatwiała się do wiadra, musiała jeść z miski jak pies, była torturowana, gwałcona niezliczoną ilość razy. Podstępem udało się jej uciec 28 grudnia 2010 r. Wtedy o swoim horrorze opowiedziała na policji. Zostało wszczęte dochodzenie, które nadzorowała Prokuratura Rejonowa w Pucku. Mimo zeznań maltretowanej kobiety, których wiarygodność potwierdził psycholog, śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa, bo. nie było świadków bicia. A przesłuchali jedynie męża sadystę, jego matkę, bratanka, kolegę. Asesor Małgorzata K. i prokurator Bartłomiej K. trzy razy w latach 2011-2013 umarzali dochodzenie!
Mariusz Sz. śmiał się w twarz swojej ofierze. Prokuratura w Pucku zajęła się nim dopiero po pięciu latach od pierwszych zeznań Anny. Śledztwo wszczęto na wniosek sądowego kuratora, któremu córki Mariusza Sz., Ola (11 l.) i Kamila (8 l.) i ze szczegółami opisały horror, jaki dział się w ich domu. W środę sadysta został skazany na 25 lat więzienia.
Śledczy, którzy zlekceważyli torturowaną Annę, nie pracują już w prokuraturze. Bartłomiej K. nadzorował też śledztwo w głośnej sprawie rodziców zastępczych z Pucka. Anna (37 l.) i Wiesław (44 l.) Cz. w 2012 r. zakatowali Kacpra (+3 l.), a później Klaudię (+5 l.). Dziewczynka mogłaby żyć, gdyby po śmierci jej brata została odebrana rodzicom zastępczym. Nieudolni śledczy nie zapobiegli tragedii. Teraz decyzje Bartłomieja K. i Małgorzaty K. podejmowane podczas śledztwa ws. polskiego Fritzla bada Prokuratura Krajowa. Jeśli okażą się winni przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, grożą im trzy lata więzienia.
Zobacz: Polski Fritzl straszył żonę słowami: Piśniesz k... zabiję cię i zakopię za domem