dr G. zaszył w sercu pacjenta, Floriana Mastalerza (68 l.), gazik i w efekcie tego mężczyzna zmarł. - Czuję żal do dr. G. Ukrywał przede mną okrutną prawdę o stanie zdrowia mojego taty - mówi nam Szymon Mastalerz (50 l.), syn zmarłego.
Do tragedii doszło w 2007 roku. Pan Florian trafił do szpitala na operację serca. I zdawało się, że wszystko poszło dobrze. Po operacji wyszło jednak na jaw, że nie zgadza się liczba tzw. rolgaz. Jedna z nich mogła zostać przez przypadek zaszyta w sercu pacjenta. Jak twierdzi prokuratura, poinformowany o tym fakcie dr G. miał nie zareagować i dopiero dzień później zdecydować o ponownej operacji pacjenta. Jednak sześć dni po drugim zabiegu, pacjent zmarł.
I wtedy zaczęły się też kłopoty dr. G. Został aresztowany w głośnej akcji CBA. Prokuratura postawiła mu dwa zarzuty: nieumyślnego narażenia pacjenta na utratę życia oraz nieumyślnego spowodowania jego śmierci. Lekarz został aresztowany na kilka miesięcy. Prokuratura umorzyła jednak po jakimś czasie postępowanie i były szef kardiochirurgii mógł wyjść na wolność.
To zbulwersowało rodzinę Mastalerzów i ich pełnomocnika Rafała Rogalskiego (36 l.), który zwrócił się do nieżyjącego już rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego (70 l.) o złożenie w tej sprawie kasacji do Sądu Najwyższego. Okazała się ona skuteczna i sprawa wróciła do prokuratury.
Wczoraj przed sądem rozpoczął się utajniony proces w sprawie dr. G. Na rozprawie zabrakło syna zmarłego Szymona Mastalerza, który w tym dniu był z dzieckiem w szpitalu. - To jest bardzo dziwne, że utajniono proces dr. G. Według mnie on boi się opinii publicznej - mówi nam pan Szymon. Jego adwokat też jest poruszony tym faktem. - Jestem tym mocno zdziwiony. Mogę na razie powiedzieć, że wystąpię do sądu w najbliższym czasie o zakaz wykonywania zawodu przez dr. G. - mówi nam mec. Rafał Rogalski. Oskarżonemu medykowi grozi do 5 lat więzienia.