Prokurator wrobiła mnie w wypadek

2009-08-01 5:00

I jak tu zwykły obywatel ma wierzyć w uczciwość organów sprawiedliwości?! Pan Tomasz Sosnowski (54 l.) ledwo uszedł z życiem z wypadku samochodowego pod Łaskiem (woj. łódzkie). Był przekonany, że to kierowca tamtego auta staranował jego samochód. W sądzie usłyszał jednak, że to on jest winny.

Miał pecha, bo tamtym kierowcą okazała się ówczesna szefowa prokuratury w Łasku Elżbieta J. (58 l.). - Zostałem skazany dzięki znajomościom pani prokurator - przekonuje pan Tomasz.

Do wypadku doszło tuż pod Łaskiem. Na łuku drogi samochód Sosnowskiego, ford escort, czołowo zderzył się z renault megane. W tym drugim aucie jechała pani prokurator. - Wjechała na mój pas drogi. Musiało chyba oślepić ją słońce - opowiada pan Tomasz.

Na miejsce przyjechali policjanci z miejscowego komisariatu, którzy podlegają pani prokurator i z którymi Elżbieta J. była w doskonałej komitywie. To im powierzono prowadzenie śledztwa. Żeby było zabawniej, postępowanie nadzorowała prokuratura w Łasku!

I choć w efekcie śledztwo zostało później przeniesione do innej prokuratury, to zebrane przez policjantów z Łaska dowody pozwoliły na skierowanie przeciwko panu Tomaszowi aktu oskarżenia o spowodowanie wypadku. Według policjantów to auto mężczyzny wjechało na przeciwległy pas ruchu, choć pasażerowie, którzy podróżowali z panem Tomaszem, twierdzili, że było inaczej.

Sprawę rozpatrywał Sąd Rejonowy w Łasku. Ten sam, przed którym Elżbieta J. niejednokrotnie występowała w roli oskarżyciela. Kilka dni temu Sosnowski został uznany winnym i skazany na 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata.

Sąd nie wziął pod uwagę opinii biegłego sądowego, który zarzucił policjantom z Łaska skandaliczne niedociągnięcia. - Na miejscu wypadku nie zebrali żadnych śladów. Nie można więc stwierdzić, w którym miejscu znajdowały się pojazdy w chwili zderzenia - napisał ekspert.

Sosnowski nie ma wątpliwości: - Skazano mnie przez powiązania towarzyskie i korporacyjne. Przecież pani prokurator doskonale zna się z miejscowymi policjantami i sędziami. Trudno, żeby to jej zrobili krzywdę - mówi.

- Przyznam, że to wszystko jest co najmniej dziwne - komentuje Jarosław Papis (42 l.), rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Łodzi.

Elżbieta J. niedawno odeszła na emeryturę. Gdy pytamy ją o tę sprawę, oburza się: - O co panu chodzi? Nie mam nic do powiedzenia - rzuca szybko.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki