Miał pecha, bo tamtym kierowcą okazała się ówczesna szefowa prokuratury w Łasku Elżbieta J. (58 l.). - Zostałem skazany dzięki znajomościom pani prokurator - przekonuje pan Tomasz.
Do wypadku doszło tuż pod Łaskiem. Na łuku drogi samochód Sosnowskiego, ford escort, czołowo zderzył się z renault megane. W tym drugim aucie jechała pani prokurator. - Wjechała na mój pas drogi. Musiało chyba oślepić ją słońce - opowiada pan Tomasz.
Na miejsce przyjechali policjanci z miejscowego komisariatu, którzy podlegają pani prokurator i z którymi Elżbieta J. była w doskonałej komitywie. To im powierzono prowadzenie śledztwa. Żeby było zabawniej, postępowanie nadzorowała prokuratura w Łasku!
I choć w efekcie śledztwo zostało później przeniesione do innej prokuratury, to zebrane przez policjantów z Łaska dowody pozwoliły na skierowanie przeciwko panu Tomaszowi aktu oskarżenia o spowodowanie wypadku. Według policjantów to auto mężczyzny wjechało na przeciwległy pas ruchu, choć pasażerowie, którzy podróżowali z panem Tomaszem, twierdzili, że było inaczej.
Sprawę rozpatrywał Sąd Rejonowy w Łasku. Ten sam, przed którym Elżbieta J. niejednokrotnie występowała w roli oskarżyciela. Kilka dni temu Sosnowski został uznany winnym i skazany na 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata.
Sąd nie wziął pod uwagę opinii biegłego sądowego, który zarzucił policjantom z Łaska skandaliczne niedociągnięcia. - Na miejscu wypadku nie zebrali żadnych śladów. Nie można więc stwierdzić, w którym miejscu znajdowały się pojazdy w chwili zderzenia - napisał ekspert.
Sosnowski nie ma wątpliwości: - Skazano mnie przez powiązania towarzyskie i korporacyjne. Przecież pani prokurator doskonale zna się z miejscowymi policjantami i sędziami. Trudno, żeby to jej zrobili krzywdę - mówi.
- Przyznam, że to wszystko jest co najmniej dziwne - komentuje Jarosław Papis (42 l.), rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Łodzi.
Elżbieta J. niedawno odeszła na emeryturę. Gdy pytamy ją o tę sprawę, oburza się: - O co panu chodzi? Nie mam nic do powiedzenia - rzuca szybko.