Właśnie zakończył się proces w sprawie Grzegorza D. Wyrok mężczyzna usłyszy w najbliższy poniedziałek. Jeśli kara będzie taka, o jaką wnosi prokuratura, to mąż posłanki PO może mówić o ogromnym szczęściu. Nie spędzi za kratami ani minuty, mimo że - jak ustalili śledczy - przekręty, w których brał udział, doprowadziły do wyłudzenia nawet 1,4 mln zł.
Grzegorz D. jest oskarżony m.in. o fałszowanie faktur, co pomogło sześciu firmom wyłudzić zwrot nienależnego podatku VAT. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", w latach 2008-2011 Grzegorz D. miał wystawić 190 faktur na blisko 6,6 mln zł, m.in. za roboty budowlane na rzecz dewelopera ze Skarżyska-Kamiennej. Chodzi także o usługi przy organizacji we wrześniu 2010 roku na kieleckiej Kadzielni koncertu Thomasa Andersa z kultowego zespołu Modern Talking. Grzegorz D. w trakcie zeznań przyznał się do wszystkiego. Powiedział śledczym, że ukrył faktury, żeby sprawa nie wyszła na jaw. - Kontrolerzy ich nie znaleźli, bo je spaliłem, ale następnego dnia poszedłem do urzędu skarbowego i opowiedziałem, że tak zrobiłem - zeznał mąż posłanki PO.
Zobacz też: Uważaj! W tobie też tkwi wariat drogowy!
Prokuratura wystąpiła o bardzo łagodny wyrok - dwa lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 25 tys. zł grzywny. Oskarżony musiałby też oddać 90 tys. zł, które otrzymał za wystawianie faktur. - Mój klient zasługuje na nadzwyczajne złagodzenie kary, bo sam się zgłosił i o wszystkim opowiedział - przekonuje Maciej Kabziński, adwokat Grzegorza D. Z posłanką PO nie udało nam się wczoraj skontaktować.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail