- Prokuratorzy powinni całą swą energię poświęcić wyjaśnieniu przyczyn katastrofy, nie zaś wypytywać nas, z kim rozmawialiśmy o dokumentach sprawy - mówi oburzona wdowa.
O które przecieki konkretnie chodzi? Tego prokuratorzy zdradzić nie mogą. - Mogę tylko potwierdzić, że postępowań w sprawie przecieków ze śledztwa jest kilka i sukcesywnie wzywani są do nas świadkowie - mówi Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Patrz też: Jarosław Kaczyński: Prawdę o katastrofie trudno będzie wyjaśnić. Znaczna część dowodów została zniszczona
"Poniżają nas"
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że śledczych interesuje najbardziej, np. jak do redakcji tygodnika "Wprost" trafiło 57 tomów akt ze smoleńskiego śledztwa oraz kto udostępnił ekipie "Wiadomości" TVP zeznania pilota jaka-40 - samolotu, który lądował w Smoleńsku przed prezydenckim tupolewem.
- Takie postępowanie prokuratury poniża nas, najbliższych ofiar - mówi Dariusz Fedorowicz, brat Arkadiusza Fedorowicza (+ 39 l.), prezydenckiego tłumacza. Pan Dariusz był przesłuchiwany przez śledczych w Bydgoszczy.
- Poza tym podejrzewanie o to, że wynieśliśmy jakieś akta, jest bez sensu. Kiedy mieliśmy okazję przeglądać te dokumenty, byliśmy dokładnie pilnowani przez funkcjonariuszy służb. Zabrano nam nawet telefony komórkowe - opowiada.
Wezwano Kaczyńskiego
Wzywaniem rodzin ofiar do prokuratury oburzony jest pełnomocnik sześciu z nich, mec. Rafał Rogalski. - Dziś będę towarzyszył w przesłuchaniu Beacie Gosiewskiej - potwierdza.
- To smutna konieczność. Działania prokuratury są całkowicie bezzasadne. Właśnie się dowiedziałem, że kolejną wezwaną osoba ma być Jarosław Kaczyński. Mam tylko nadzieję, że przesłuchania będą prowadzone w sposób, który nie będzie urągał godności najbliższych ofiar - mówi mecenas.