Jak informuje najnowszy "Wprost", 8 sierpnia, gdy atmosfera wokół parabanku była już bardzo gorąca, Katarzyna P. przekazała aktem darowizny apartament w Gdańsku kobiecie noszącej takie samo nazwisko, jak ona. 55-metrowe mieszkanie wyceniane jest na ok. 600 tys. zł i położone w najbardziej prestiżowym punkcie Starego Miasta, tuż przy marinie.
Sama pani Katarzyna pozostawiła sobie położone kilkadziesiąt metrów dalej 100-metrowe mieszkanie warte około miliona złotych. Jak sprawdzili dziennikarze tygodnika, ono również nie zostało zajęte przez prokuraturę, ZUS czy urząd skarbowy, jak to miało miejsce w przypadku pozostałych nieruchomości małżeństwa. Jak to możliwe?
- Nie wiem tego. Dlaczego nieruchomości są bez zabezpieczeń? Nie ma pełnej listy wierzycieli, a dopiero mając ją, można będzie zrobić powiązania kapitałowe i osobowe. Pracujemy w nerwowej atmosferze. Teraz bardziej wszyscy żyją tym, kto z prokuratorów i sędziów oglądał piłkarskie mecze z VIP-owskiej trybuny wraz z premierem Tuskiem - twierdzi jeden z gdyńskich śledczych zajmujących się wyjaśnianiem afer.