Z naszych informacji wynika, że Ireneusz Zarzecki (50 l.) i Wojciech Czerwiński (obaj byli szefami wałbrzyskich spółek miejskich) w całości potwierdzili zarzuty przeciw politykom Platformy Obywatelskiej. Dlaczego świdnicka prokuratura ma zamiar wyłączyć się z tego śledztwa?
- Nie chcemy być posądzani o stronniczość w związku z tym, że złożone doniesienia dotyczą naszego terenu - argumentuje prokurator Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, która leży zaledwie 20 kilometrów od Wałbrzycha.
Podtrzymują zarzuty o aferze w PO
Śledczy nie chcą mówić o szczegółach zeznań świadków. - Mogę tylko powiedzieć, że przesłuchania tych dwóch panów trwały wiele godzin. W ich trakcie zostali pouczeni o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Obaj stwierdzili, że podtrzymują swoje doniesienia - dodaje prokurator Ścierzyńska.
Najpierw przesłuchiwany był Ireneusz Zarzecki. Upiera się on, że szefowie miejskich spółek byli zmuszani w Wałbrzychu do płacenia haraczu na PO oraz finansowania kampanii byłego prezydenta miasta Piotra Kruczkowskiego (49 l.). Oskarża także parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej o to, że wymuszali od niego pieniądze.
Z kolei Wojciech Czerwiński nagrał byłego prezydenta miasta, Kruczkowskiego, jak żąda od niego pieniędzy. - To nagranie jest dowodem na to, że prezydent domagał się prowizji od nagrody, którą dostałem. Kiedy zaproponowałem mu 1500 złotych, stwierdził, że taka kwota jest na waciki - komentuje nam Czerwiński. Piotr Kruczkowski zapewnia, że nie wymuszał w Wałbrzychu politycznych haraczy.
Śledztwo potrwa wiele miesięcy
Jedno jest pewne, jeśli śledztwo zostanie przeniesione, potrwa wiele miesięcy, bo prokuratorzy będą musieli zapoznać się ze wszystkimi materiałami i wezwać dziesiątki świadków.