O wynikach badań chemicznych wszystkich pobranych w Smoleńsku próbek poinformował w poniedziałek szef prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg. Jak tłumaczył, biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji dokonali analizy fizyko-chemicznej ponad 700 próbek.
Wybuchu w Smoleńsku nie było
Mieli oni nieskrępowany dostęp do miejsca katastrofy jak i miejsca przechowywania wraku samolotu. Próbki z ciał pobrano w wyniku ich ekshumacji, korzystano też z przedmiotów znalezionych na miejscu katastrofy zgromadzonych w Centrum Szkolenia Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Maz.
- Na podstawie oględzin uszkodzeń mechanicznych wraku (i kadłuba, i innych części) biegli doszli też do wniosku, że nie ma na nich śladów po tzw. wybuchu punktowym, zaś na podstawie oględzin miejsca upadku samolotu stwierdzono, że nie nosi ono cech jak po wybuchu przestrzennym - zapewniał Szeląg.
Macierewicz przedstawi nowe dowody
To kompletnie nie przekonuje szefa parlamentarnego zespołu wyjaśniającego katastrofę. Antoni Macierewicz nadal upiera się, że 10 kwietnia 2010 na pokładzie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem doszło do wybuchu.
Macierewicz zapowiedział, że z okazji 4. rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem, czyli 10 kwietnia 2014 roku przedstawi nowe dowody na to, że do wybuchu na pokładzie samolotu jednak doszło. Polityk PiS dziwił się, że wcześniej, w czasie badań materiałów dowodowych, odkryto ślady materiałów wybuchowych, a później już nie:
- Mamy do czynienia z rzeczą niezwykłą. W najważniejszym śledztwie dotyczącym śmierci polskiej elity, stajemy wobec obawy, że doszło do matactwa i ukrycia prawdziwego materiału dowodowego - przekonywał.
W czasie Macierewicz przypominał, że samolot rozbił się na 60 tysięcy kawałków, tymczasem zdaniem prokuratury szczątki znaleziono niby na niewielkim obszarze...
- Nie było takiej katastrofy, która doprowadziłaby do takiego zniszczenia - przekonywał. Jego zdaniem śledztwo smoleńskie należałoby powtórzyć.
Tusk: te spekulacje były rujnujące
Do komunikatu prokuratury odniósł się też premier Donald Tusk. Jego zdaniem, "dobrze się stało, że mamy ten rozstrzygający komunikat".
- Spekulacje wokół ewentualnego wybuchu na pokładzie tupolewa dawały paliwo do takich ostrych wewnętrznych konfliktów - skomentował Donald Tusk. - Na pewno zetknęliście się państwo z tymi emocjami. One mogły być rujnujące dla polskiego państwa.
Prokuratura potwierdziła też dziś, że wszyscy członkowie załogi tupolewa i gen. Andrzej Błasik w momencie katastrofy byli trzeźwi.